- Można się dopatrzyć wielu błędów. Dziwię się, że tak szanowna komisja je zrobiła - tak raport komisji Jerzego Millera podsumował płk Stefan Gruszczyk, były pilot specpułku. Tymczasem A były akredytowany przy MAK Edmund Klich uważa, że bez zmian systemowych "będziemy czekać na kolejna katastrofę". Dodaje, że lotnisko w Smoleńsku powinno być feralnego dnia zamknięte.
- Już na początku mówi się, że kontrolerzy wydawali błędne komendy załodze samolotu. Komendę podali jedną: "horyzont", reszta to były informacje. A to o tyle ważne, że komenda skutkuje działaniem, a informacja nie. A skoro komisja robi pomyłkę na bardzo ważnym słowie, to o czymś to świadczy – ocenił płk Gruszczyk.
- Ja mam problem systemowy. Co zrobiono po katastrofie CASy, żeby do takich zaniedbań doszło w szkleniu tego pułku? To znaczy, że system kontroli i nadzoru nie działa właściwie. A rozwiązania muszą być systemowe, bo jeśli to nie nastąpi, to będziemy czekać na kolejna katastrofę – ocenił Edmund Klich.
Jego zdaniem, wbrew ustaleniom komisji piloci mieli zamiar wylądowania.Osobną jkwestioą jest to, że - jego zdaniem - lotnisko powinno być zamknięte, o czym raport nie wspomina.
Obaj lotnicy zgodzili się, że nieznajomość sprzętu, w tym zwłaszcza niewiedza, że przycisk "uchod" nie zadziała na smoleńskim lotnisku, kompromituje polski system szkolenia.
jd, tvn24.pl