Przez kilka lat na odległość pomagali dzieciom z rodzin trędowatych, aż w końcu odwiedzili je w Indiach. – Będziemy kontynuować naszą misję, bo zobaczyliśmy, jak ona zmienia los odrzuconych – mówi „Gościowi” ks. Marek Urban, który wraz z wolontariuszkami wyremontował dom dla trędowatych kobiet w Jeevodaya.
Ich metodę pracy można nazwać tkaniem więzi, które nie tylko motywują do działania, ale i potwierdzają, że to, co robią, jest prawdą. – Nie chcemy zamykać się tylko w parafii, lecz pomocne ręce wyciągamy jak najdalej, pokazując, że razem możemy zrobić więcej i czynić świat lepszym – mówi Monika Białkowska. To dzięki jej inicjatywie grupa misyjna z parafii św. Antoniego Padewskiego w Lublinie nie tylko pomaga na odległość, ale i zacieśniła relacje z misjonarzami i odwiedzała ich, by na własne oczy zobaczyć ludzi, których wspiera. Jeszcze przed pandemią wolontariusze, zafascynowani przesłaniem Matki Bożej z Kibeho, nawiązali współpracę z polskim pallotynem pracującym w Rwandzie i potem odwiedzili go na misji. Owocem tego wyjazdu jest rozpropagowanie w parafii różańca do Siedmiu Boleści. Z kolei organizowanie od lat obchodów Światowego Dnia Trędowatych zaowocowało poznaniem doktor Heleny Pyz, która od prawie 36 lat kieruje Ośrodkiem Rehabilitacji Trędowatych w Indiach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Beata Zajączkowska