Informacja o błyskawicznym zatrzymaniu osoby grożącej śmiercią Jerzemu Owsiakowi powinna wywołać jednoznaczny aplauz. W rzeczywistości okazała się otwarciem puszki Pandory.
Przypomnijmy, 7 stycznia szef WOŚP na konferencji prasowej wspomniał o kierowanych pod jego adresem groźbach. Już dwa dni później policja poinformowała o zatrzymaniu ich autora, którym okazał się 71-letni mieszkaniec Nowego Sącza. Sprawę z dumą komentowali najwyżsi urzędnicy państwowi, minister Siemoniak zadeklarował, że to sygnał dla każdego, kto ulega przemocy: „Polskie państwo ich znajdzie i rozliczy”. Internet dosłownie eksplodował. Kolejne, mniej lub bardziej znane osoby przypomniały kierowane przeciw nim szokujące przykłady gróźb karalnych, zgłaszanych na policję i do prokuratury, które nie spotkały się z żadną reakcją. Przypomniano i te sprawy, które znalazły finał w sądzie. Nie uznano za niebezpieczne m.in. podcinania gardła kukle arcybiskupa krakowskiego czy grożenie Zbigniewowi Ziobrze, że podzieli los Ceaușescu. W jednej ze spraw pozwany (i uniewinniony) był też Jerzy Owsiak, który zorganizował „Ruch Wyp… Krystyny Pawłowicz w Kosmos”. Wypominano mu też oczywiście porównywanie polityków PiS do sepsy czy skandowanie „ośmiu gwiazdek” na polskim Woodstocku.
Efekt pokazowego ujęcia człowieka bluzgającego z domowego telefonu był więc odwrotny do zamierzonego. Uświadomiono nam po raz kolejny, że państwo jest silne wobec słabych, za to dziwnie słabe wobec silnych (razem) i wpływowych. Zwłaszcza że sprawie gróźb wobec szefa WOŚP nadano spektakularny rozgłos, natomiast nie doczekaliśmy się zapowiedzi, że „państwo znajdzie i rozliczy” sprawców brutalnego napadu na prof. Jana Malickiego, dyrektora Studium Europy Wschodniej. Ów rozgłos nabrał jeszcze bardziej fałszywego tonu, gdy dzień później poinformowano, że emeryt z Nowego Sącza działał pod wpływem TV Republika. Wicepremier Krzysztof Gawkowski oświadczył zaś, że to wystarczający powód, by stacji… odebrać koncesję. Może jeszcze nie dziś, ale po wygranych wyborach i rozpędzeniu obecnej KRRiT – jak najbardziej.
Nie ma wątpliwości, że grożenie komuś śmiercią zasługuje na potępienie. Zarazem wszyscy mamy świadomość, że telefon do Jerzego Owsiaka to jedynie wierzchołek góry lodowej. Nienawiść rozlewa się w mediach tradycyjnych i społecznościowych. Trzeba jej się przeciwstawiać na każdym kroku, ale systemowo, nie selektywnie, i nie czyniąc z incydentu pretekstu do zastraszania niezależnej od władzy telewizji. Tak nie pracuje się na wiarygodność.