Swoimi historiami dzielą się Barbara Gruszka-Zych, Szymon Babuchowski, Agnieszka Huf, Agata Puścikowska, Marcin Jakimowicz i ks. Adam Pawlaszczyk.
Piękna Helena i dzielny Stanisław
Poznałam jedynie dziadków od strony mojej mamy Marii. Rodzice taty Wita zmarli, zanim się urodziłam. Dziadkowie byli moimi pierwszymi nauczycielami życia, których stale poszukuję. Babcia Helena Szkoc, mama księdza nauczyła mnie, że należy szanować kapłanów. Co jakiś czas zapraszała do domu na obiady księży, kolegów wujka, i wspierała ich, wysłuchując różnych zwierzeń. Każdy dzień rozpoczynała i kończyła Mszą św., a wszystkie wigilie i śniadania paschalne poprzedzała prowadzona przez nią długa modlitwa za żywych i zmarłych. Była cicha i pięknooka – jak mawiał jej dawny adorator, miała błękitne, „marzone” oczy.
Dziadek Stanisław pracował 58 lat jako nauczyciel, uczył wielu przedmiotów. Kiedy przeszedł na emeryturę, odwiedzali go koledzy nauczyciele ze swoimi klasami, żeby w naszym przydomowym sadzie dawał poglądowe lekcje z botaniki. Był słynny w naszej Czeladzi z tego, że prowadził tzw. korowody – prezentacje sportowe kilkuset uczniów, którymi potrafił dyrygować. Wykształcony, nie bał się prac gospodarskich – miał pole, ogród, kilka kamienic do administrowania i dbania. Był patriotą i nigdy nie zapisał się do partii, ponosząc wiadome koszty. Lokatorzy przychodzili do niego po rady. Dwukrotnie uratował tonące dzieci. Pisano o tym, a kiedy dziennikarz zapytał go, dlaczego to zrobił, narażając się, odparł: „Bo cenię życie”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.