Do zaorania!

„Przecież to jest diecezja do zaorania!” – usłyszał na wstępie. „Być może. Ale każdy rolnik wie, że pole trzeba zaorać, by coś na nim wyrosło”.

Być może za kilka lat zawstydzą nas ci, których skreśliliśmy? Nad którymi z pobożną miną wszystkowiedzących rzuciliśmy: „Nic z tego nie będzie!”? Na których położyliśmy krzyżyk? To zresztą świetne sformułowanie, bo krzyż jest znakiem pozornej klęski i definitywnej przegranej. Na całej linii. 

Ulf Ekman, były szwedzki pastor, założyciel Kościoła Livets Ord – przebywając w Jerozolimie i zmagając się ze swym antykatolickim nastawieniem – podszedł do uschłego, martwego figowca. I wówczas, jak wspomina, słyszał w sercu: „Ulf, nigdy nie nazywaj martwym tego, co Ja mogę ożywić”. Gdy przyjrzał się drzewu, zauważył maleńkie zielone pączki.

Ileż razy z góry patrzyliśmy na Kościół nad Wełtawą czy Sekwaną. „Dlaczego w wodach chrzcielnych w ubiegłoroczną Paschę zanurzyło się we Francji aż 7135 dorosłych osób? Wedle Konferencji Episkopatu, to wzrost o 32 proc. w porównaniu z rokiem 2023 – zapytałem s. Marzenę Władowską CHR, która zajmuje się katechumenatem dorosłych (cała rozmowa w kolejnym „Gościu”). Odpowiedziała: „Myślę że społeczeństwo Zachodu doszło do duchowego dna, dotknęło przeraźliwej pustki. Precyzyjnie nazwał to Karl Rahner: «Między samobójstwem a kontemplacją». W beznadziei nie da się żyć. «Po co mam inwestować energię w relacje, skoro to wszystko kończy się śmiercią? Po co harować, skoro mogę stracić pracę? Czy to wszystko nie jest pozbawione sensu?». Myślę, że oni mają doświadczenie skrajnego bezsensu. U nas jest ono jeszcze rozrzedzone i dlatego nie ma w nas takiego pragnienia odnowy. Albo wiara, albo niewiara. Nic pośredniego. Ponieważ nic poza prawdziwą wiarą nie wytrzyma próby życia. Pamiętajmy, że chrześcijaństwo we Francji nie jest w żaden sposób honorowane, nie niesie z sobą jakiejkolwiek nobilitacji i aby zanurzyć się w wodach chrztu, trzeba mieć naprawdę głęboką motywację. Spotykam co chwilę takich ludzi. Gdy przychodzi katechumen na pewnym etapie zadaję mu pytanie: «Słuchaj, słyszysz przecież o gorszących skandalach w Kościele, prawda?». «Tak». «I nie odrzuca cię to od Kościoła? Nie ma to wpływu na Twoją decyzję przyjęcia chrztu?». «Nie. Doświadczenie Boga jest mocniejsze».”

Znajomy wyciął wiosną uschnięte drzewo w swym ogrodzie. Został suchy pień. „Po kilku miesiącach zauważyłem zdumiony, że z tego pnia wyrosło kilka solidnych pędów, gałęzi” – opowiadał.

Być może martwe duszpastersko struktury zawstydzą nas, bo stamtąd właśnie wyrośnie na przykład odnowione życie monastyczne? Gdy zapytałem o. Michała Zioło, trapistę, czy martwi się o Kościół, odpowiedział: „Nie. Zostało mi w najlepszym razie dwadzieścia lat życia i nie chcę zmarnować go na myślenie, że jestem Bogiem i coś zaradzę. To śmieszne. Spójrzmy na Eliasza, ulubionego proroka mnichów. Ściągał ogień, pozabijał proroków Baala, «oczyścił teren» gorliwie i z dowcipem («Panowie, jeszcze więcej wody!»), wiedział, że Bóg jest z nim. Jednego nie wiedział: tego, że Pan Bóg nie zdradził mu wszystkich tajemnic na temat Izraela. W pewnym momencie pogrążony w depresji Eliasz woła: «Zostałem sam. To koniec!». Bóg uspokaja: «Nie histeryzuj. Jest tu garstka ludzi, którzy się modlą. Nie wszyscy się ode Mnie odwrócili, nie wszyscy zginęli. Jest resztka, która da początek nowemu. Nie wiesz wszystkiego»”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz Marcin Jakimowicz Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyli jasno”.