„Przecież to jest diecezja do zaorania!” – usłyszał na wstępie. „Być może. Ale każdy rolnik wie, że pole trzeba zaorać, by coś na nim wyrosło”.
02.01.2025 10:28 GOSC.PL
Być może za kilka lat zawstydzą nas ci, których skreśliliśmy? Nad którymi z pobożną miną wszystkowiedzących rzuciliśmy: „Nic z tego nie będzie!”? Na których położyliśmy krzyżyk? To zresztą świetne sformułowanie, bo krzyż jest znakiem pozornej klęski i definitywnej przegranej. Na całej linii.
Ulf Ekman, były szwedzki pastor, założyciel Kościoła Livets Ord – przebywając w Jerozolimie i zmagając się ze swym antykatolickim nastawieniem – podszedł do uschłego, martwego figowca. I wówczas, jak wspomina, słyszał w sercu: „Ulf, nigdy nie nazywaj martwym tego, co Ja mogę ożywić”. Gdy przyjrzał się drzewu, zauważył maleńkie zielone pączki.
Ileż razy z góry patrzyliśmy na Kościół nad Wełtawą czy Sekwaną. „Dlaczego w wodach chrzcielnych w ubiegłoroczną Paschę zanurzyło się we Francji aż 7135 dorosłych osób? Wedle Konferencji Episkopatu, to wzrost o 32 proc. w porównaniu z rokiem 2023 – zapytałem s. Marzenę Władowską CHR, która zajmuje się katechumenatem dorosłych (cała rozmowa w kolejnym „Gościu”). Odpowiedziała: „Myślę że społeczeństwo Zachodu doszło do duchowego dna, dotknęło przeraźliwej pustki. Precyzyjnie nazwał to Karl Rahner: «Między samobójstwem a kontemplacją». W beznadziei nie da się żyć. «Po co mam inwestować energię w relacje, skoro to wszystko kończy się śmiercią? Po co harować, skoro mogę stracić pracę? Czy to wszystko nie jest pozbawione sensu?». Myślę, że oni mają doświadczenie skrajnego bezsensu. U nas jest ono jeszcze rozrzedzone i dlatego nie ma w nas takiego pragnienia odnowy. Albo wiara, albo niewiara. Nic pośredniego. Ponieważ nic poza prawdziwą wiarą nie wytrzyma próby życia. Pamiętajmy, że chrześcijaństwo we Francji nie jest w żaden sposób honorowane, nie niesie z sobą jakiejkolwiek nobilitacji i aby zanurzyć się w wodach chrztu, trzeba mieć naprawdę głęboką motywację. Spotykam co chwilę takich ludzi. Gdy przychodzi katechumen na pewnym etapie zadaję mu pytanie: «Słuchaj, słyszysz przecież o gorszących skandalach w Kościele, prawda?». «Tak». «I nie odrzuca cię to od Kościoła? Nie ma to wpływu na Twoją decyzję przyjęcia chrztu?». «Nie. Doświadczenie Boga jest mocniejsze».”
Znajomy wyciął wiosną uschnięte drzewo w swym ogrodzie. Został suchy pień. „Po kilku miesiącach zauważyłem zdumiony, że z tego pnia wyrosło kilka solidnych pędów, gałęzi” – opowiadał.
Być może martwe duszpastersko struktury zawstydzą nas, bo stamtąd właśnie wyrośnie na przykład odnowione życie monastyczne? Gdy zapytałem o. Michała Zioło, trapistę, czy martwi się o Kościół, odpowiedział: „Nie. Zostało mi w najlepszym razie dwadzieścia lat życia i nie chcę zmarnować go na myślenie, że jestem Bogiem i coś zaradzę. To śmieszne. Spójrzmy na Eliasza, ulubionego proroka mnichów. Ściągał ogień, pozabijał proroków Baala, «oczyścił teren» gorliwie i z dowcipem («Panowie, jeszcze więcej wody!»), wiedział, że Bóg jest z nim. Jednego nie wiedział: tego, że Pan Bóg nie zdradził mu wszystkich tajemnic na temat Izraela. W pewnym momencie pogrążony w depresji Eliasz woła: «Zostałem sam. To koniec!». Bóg uspokaja: «Nie histeryzuj. Jest tu garstka ludzi, którzy się modlą. Nie wszyscy się ode Mnie odwrócili, nie wszyscy zginęli. Jest resztka, która da początek nowemu. Nie wiesz wszystkiego»”.
Marcin Jakimowicz Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyli jasno”.