Zadanie na 2025 rok

To będzie dla mediów informacyjnych kolejny gorący rok – bo wyborczy. Choć można odnieść wrażenie, że od dekady żyjemy w niekończącej się kampanii.

Główny problem nie polega nawet na tym, że wciąż jesteśmy przekonywani do jakiejś narracji. Wiadomo też, kto do kogo będzie nas zniechęcał. Problem mamy inny. Medialne lustro rozbite jest dziś na wiele kawałków i coraz trudniej zobaczyć w nich pełny obraz. A poprzestawanie tylko na jednym źródle może nam mocno ów obraz zdeformować.

Media mają dokonywać wyboru z oceanu informacji i nie wahają się z tego prawa korzystać. Dowiadujemy się tylko tego, co – zdaniem nadawcy – powinniśmy wiedzieć. Przykład sprzed ostatnich świąt – raport RPO na temat nadużyć podczas aresztowania ks. Olszewskiego. Ponieważ dokument był obszerny, każdy znalazł tam coś dla siebie i dla swoich odbiorców. Jedne media wybiły potwierdzone przez prof. Wiącka niehumanitarne tratowanie księdza, inne fakt, że nie był on torturowany, znaleźli się też i tacy, którzy szydzili w tytule: „Nie miał w celi czajnika”. W efekcie wszyscy zostali utwierdzeni w swoich wcześniejszych przekonaniach. A może rola mediów polega na tym, by czasem wyprowadzić widzów, słuchaczy i czytelników ze strefy komfortu i włączyć jednak sygnał alarmowy? Nawet narażając się na hejt przedstawicieli swojego „plemienia” w mediach społecznościowych. Oczywiście, każdy ma swoje poglądy, nie są od nich wolni także „symetryści”, ale gdy stajemy wobec nadużywania władzy i krzywdy ludzkiej, dziennikarz czy komentator powinien przede wszystkim dawać świadectwo.

Okazuje się, że można było po przeczytaniu raportu RPO publicznie wezwać ministra Bodnara do wyciągnięcia konsekwencji, mimo że nie pracuje się w Republice czy telewizji wPolsce24. Ale można było też wykorzystać okazję, by zażądać od polityków PiS publicznych przeprosin, skoro oskarżali obecną władzę o stosowanie tortur. Te dwie reakcje dziennikarzy mediów na co dzień unikających jednoznacznych politycznych deklaracji wywołały w infosferze najwięcej gorących komentarzy. Bo to są właśnie sytuacje, w których można dać świadectwo niezależności w myśleniu i odpowiedzialności w słowie. W czasach „demokracji walczącej”, gdy wyłączane są kolejne instytucjonalne hamulce, zmienia się rola czwartej władzy. Przestaje być już tak istotne, kto zaczął niszczenie państwa i komu od lat kibicujemy w politycznym maratonie. Gdy sędziów się nie uznaje, a prawo stosowane jest „tak jak my je rozumiemy”, trzeba po prostu patrzyć władzy na ręce. I to jest zadanie na 2025 rok dla wszystkich mediów.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Piotr Legutko Piotr Legutko