Blask prawdy

Kiedy pierwszy raz w życiu przeczytałem felieton autorstwa Jana Maciejewskiego, spodobał mi się, ale nie przeżyłem jakiegoś szczególnego wstrząsu.

Autor zahaczał o tolkienowskie klimaty, kojarzące się z gustami ludzi raczej młodych, więc wszystko wydawało się „na miejscu”. Owszem, pióro świetne, pomyślałem, piszący zatem zdolny, pracowity, erudyta i tak dalej. Żadnych niezapowiedzianych gwiazd, ponadwymiarowych rozbłysków, narodzin supernowej czy innych gwiezdnych wojen. Z kolejnymi felietonami trochę się ta sytuacja zmieniała, aż w końcu trafiła do moich rąk książka „Już pora. Miesiące i godziny”. Wojciech Stanisławski napisał o niej na okładce: „Nie sądziłem, że w tym złym czasie, w którym utkwiliśmy, w czasie, kiedy »zataczający coraz szersze kręgi/ sokół przestaje słyszeć sokolnika«, przeczytam tekst przywracający porządek godzin, dni i miesięcy, wielką wanitatywną, lecz nie nihilistyczną prozę. Udało się to Janowi Maciejewskiemu”. Tak, udało mu się to, doświadczyłem i ja tego zaskoczenia („nie sądziłem”), a zaraz po odłożeniu książki sięgnąłem do popularnej encyklopedii, żeby sprawdzić, ile autor ma lat. Taki stereotyp mi się uruchomił, że jeśli już aż tak mądrze ktoś pisze, to musi szurać po papierze siwą brodą, nosić grube okulary, a najlepiej to żeby z powodu starości dyktował teksty wynajętym sekretarzom. Jakież było moje zdziwienie, ba – pojawił się rodzaj wewnętrznego buntu! – kiedy odkryłem, że autor urodził się w roku 1990, w tym zatem wieku absolutnie nie powinien aż tak dobrze pisać, a już na pewno nie tak mądrze postrzegać świat, człowieka i upływający czas. – To mnie się z „Twierdzą” kojarzysz, z Saint-Exupérym, z najlepszą książką, jaką znam, a młodyś (i z Mysłowic na Górnym Śląsku, co częściowo i mnie osobiście dotknęło!), młodyś tak, że skromniej byłoby poczekać, powkładać te strony do szuflady, nie od razu starym po oczach kłuć! – mruczałem sobie pod nosem, otwierając kolejne strony, sytuując siebie pośród tych starych, którzy powinni lepiej. Lepiej rozumieć kalendarz i coraz szybciej wylatujące z niego kartki…

W tym całym moim utyskiwaniu jest oczywiście ogromna dawka żartu i autoironii, choć ukrywać nie będę, że autor mi imponuje. O jego książce w „Gościu” pisze Piotr Legutko („Wszystko ma swój czas” – s. 16). Trudno sobie wyobrazić lepszy początek nowego roku, tym bardziej że na okładce trzej Mędrcy zwiastują równie nowe otwarcie, jakim było objawienie Boga wszystkim narodom. Za mało chyba do tamtego czasu wracamy… Przez dwadzieścia wieków ten zapał jakby ostygł, nadzieja jakby przygasła. Dobrze więc, że ten nowy rok to rok jubileuszu przeżywanego pod hasłem nadziei, która zawieść nie może. Jakkolwiek byśmy bowiem do upływu czasu podchodzili i jakkolwiek byśmy go liczyli – ważne jest, żeby uwierzyć, że wszystkie kalendarze tego świata kiedyś spłoną i przestaną istnieć. A nasze życie, to objawione, istnieje ponad nimi. Tej nadziei Państwu na cały nowy rok życzę w imieniu swoim i wszystkich osób tworzących „Gościa Niedzielnego”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.