W tym okresie roku znajdziecie listy najlepszych i najgorszych filmów roku. Ja natomiast proponuję inny rodzaj podsumowania. W 2024 roku na ekrany kin weszły dwa wysokobudżetowe filmy, które dowiodły, że w Hollywood wciąż pracują reżyserzy, którzy nie boją się realizować własnej artystycznej wizji bez względu na koszty, jakie ponoszą.
Oba filmy zostały zmiażdżone przez większość krytyków filmowych. Jeden kosztował 200 mln dolarów i zarobił zaledwie 6 mln więcej niż wyniósł budżet. Drugi kosztował ok. 120-136 mln dolarów i zarobił jedynie 13 mln dolarów. Pierwszy film zaszokował wszystkich fanów jego pierwszej odsłony. Na drugi czekano ponad 40 lat i podczas premiery w Cannes uznano, że jego twórca oszalał. Pierwszy film to „Joker: Folie à Deux” Todda Phillipsa. Tytuł drugiego to „Megalopolis” w reżyserii maestro Francisa Forda Coppoli.
Nie byłem wielkim entuzjastą „Jokera” z 2019 roku. Doceniam oscarową rolę Joaquina Phoenixa, ale okadzany z każdej niemal strony film zupełnie nie wydał mi się oryginalny, choć to właśnie oryginalność miała go odróżniać od większości superbohaterskiego kina z logo DC. „Joker” został zbudowany na schemacie „Taksówkarza” i „Króla komedii” Martina Scorsesego, czego sam reżyser był pewnie świadom, obsadzając w jednej z ról gwiazdę tamtych dzieł Roberta de Niro. Jednak to nie wtórność wobec nowojorskiego kina Scorsesego najmocniej mnie od „Jokera” odpychała. Joker z uniwersum Batmana zawsze był dla mnie ucieleśnieniem zła. Zła nie z tego świata. Zła niewytłumaczalnego, z którym nie można negocjować. To zło jest jak czarne oczy Michaela Myersa z „Halloween” i martwe oczy rekina ze „Szczęk” Spielberga. Oczy nieznające litości i empatii. Joker jest też symbolem chaosu, nihilizmu i czystego szaleństwa. U Phillipsa Artur Fleck staje się Jokerem, bo jest ofiarą kapitalistycznego społeczeństwa. Ba, jest odtrącony przez swojego prawdopodobnego ojca krezusa i miejskiego demiurga Thomasa Wayne’a (ojciec późniejszego Batmana), tak jak odtrąceni przez wielki biznes i klasę polityczną zostali mieszkańcy Gotham City. Fleck zostaje więc symbolem buntu przeciwko elitom i w zasadzie postacią tragiczną. Prawdziwym łotrem jest ojciec Batmana, którego śmierć przecież pchnęła Bruce’a do przeistoczenia się w Mrocznego Rycerza. A więc to Batman walczy o złą sprawę? W tegorocznym „Joker: Folie à Deux” widzimy już Artura w Arkham Asylum oraz na sali sądowej, gdzie powoli rodzi się w nim lider buntu społecznego i symbol chaosu, który ma zmieść stary porządek. Artur ma być rewolucjonistą, choć sam pragnie jedynie miłości, po tym jak w jego życiu pojawiła się Harley Quinn (Lady Gaga). Ona jednak również pragnie nie Artura, ale Jokera. Ona pragnie symbolu, a nie zagubionego mężczyzny. Wiktymizacja nieznośna, ale jednak mająca swój logiczny finał.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Łukasz Adamski krytyk filmowy i publicysta. Dyrektor artystyczny festiwalu Freedom Film Festiwal/Kameralne Lato. Laureat nagrody Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w kategorii „krytyka filmowa”. Współautor audycji filmowych w Polskim Radio24, Radio Dla Ciebie i Polskim Radio Olsztyn. W TVP Kultura był współgospodarzem „Czwartkowego Klubu Filmowego” i „Wieczoru Kinomana”, prowadzącym studio festiwalowe na międzynarodowym festiwalu EnergaCamerimage oraz na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Autor licznych wywiadów z filmowcami z polski i Hollywood.