Siostra Leokadia Zujko spędziła za kratami trzynaście miesięcy. Część kary odsiedziała w swoim salezjańskim habicie. Nie działo się to wcale w okresie stalinowskiego terroru, lecz w teoretycznie lepszych czasach, „za Gomułki” – od 1966 do 1968 roku. Trafiła do więzienia za to, że posiadała skrót prelekcji wiceministra do spraw wyznań na temat sposobów walki z Kościołem.
Wiele osób z szeregu polskich miast znało tę pochodzącą z Osmołowszczyzny pod Dąbrową Białostocką salezjankę. Mało kto jednak wie, że miała w życiu tak dramatyczne doświadczenie. Siostra Leokadia Zujko nie chwaliła tym, że siedziała w więzieniu „za niewinność”, i nie robiła z siebie kombatantki. – My, młodsze siostry, nie przypuszczałyśmy, że miała w życiu takie przejścia. Znałyśmy ją jako serdeczną osobę, zaangażowaną w katechizację i pracę apostolską z dziećmi i młodzieżą. Widziałyśmy, że jest patriotką. O tym, że siedziała w więzieniu, dowiadywałyśmy się nie od niej, tylko od innych sióstr, jej rówieśniczek – mówi siostra Maria Pioskowik z domu zakonnego w Pogrzebieniu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.