Czytanie pozwala „trawić życie”, a nie tylko je w pędzie przebiegać.
Papież Franciszek w lipcu tego roku napisał list o roli literatury w formacji. Czyjej? „Początkowo napisałem tytuł odnoszący się do formacji kapłańskiej, ale potem pomyślałem, że podobnie można powiedzieć o formacji (…) każdego chrześcijanina. Mam na myśli wartość czytania powieści i poezji na drodze osobistego dojrzewania” – tak zaczyna.
List jest niedługi (ok. 12 stronic A4), z obfitymi cytatami od lewa do prawa: Rahner, Borges, Spadaro, De Certeau, Proust, Latourelle, Eliot, Lewis, Loyola, Maritain, Cocteau, Celan, Paweł VI, Jan Paweł II, Vaticanum II, Bazyli Wielki, św. Paweł. Papież pisze trochę jak nauczyciel wiary i kultury trzeciej dekady XXI wieku, a trochę jak nauczyciel literatury z lat 50. ubiegłego wieku z Santa Fe, którym był przed trzydziestką.
„Uwielbiam tragicznych twórców” – wyznaje. „Dla wierzącego, który szczerze pragnie wejść w dialog z kulturą swoich czasów, literatura staje się niezbędna” – twierdzi. Ale nie tylko: „Nawyk czytania ma wiele pozytywnych skutków w życiu człowieka: pomaga mu zdobyć szersze słownictwo, a w konsekwencji rozwijać różne aspekty jego inteligencji. Stymuluje również wyobraźnię i kreatywność. Jednocześnie pozwala ludziom nauczyć się wyrażać swoje wypowiedzi w bogatszy sposób. Poprawia również zdolność koncentracji, zmniejsza poziom ubytków funkcji poznawczych [! – J.Sz.] oraz łagodzi stres i niepokój”.
Stawia tezę: „Zachodowi brakuje poezji”. Poezja jest bowiem drzwiami, które otwierają na nieskończoność, poezja przywołuje niewysłowione i ku niewysłowionemu zmierza, tam nas prowadzi. Literatura jest jak teleskop, jak laboratorium fotograficzne, które przetwarza obrazy życia tak, by ujawniały swoje kontury i niuanse. Ona uaktywnia empatyczną moc wyobraźni i uczy widzieć oczyma innych. Czyli otwiera na inne niż nasza perspektywy, decentralizuje tym samym czytelnika, a samo czytanie pozwala „trawić życie”, a nie tylko je w pędzie przebiegać. Pomaga nazywać wymykającą się istotę rzeczy. Głębokie pokrewieństwo między kapłanem a poetą jest oczywiste i ma swój korzeń w pokrewieństwie słowa Bożego ze słowem ludzkim, puentuje Franciszek rzecz całą w ostatnim akapicie.
Papież, zdaje się, poleca czytelnikom (listu i literatury) szerokie spektrum formalne i treściowe literatury (z akcentem na literaturę współczesną). Rzecz jasna, kluczowe pozostaje nie pytanie: „Czy czytać?”, ale jednak: „Co czytać?”. Jako pisarz i czytelnik wyrażę swoją opinię w obrazie: jedzenie tłustego mięsa zwiększa cholesterol, a picie metanolu, czasem już nawet bimbru, prowadzi do ślepoty. W każdym razie lektura listu Franciszka na pewno wzmocni nasze duchowe i intelektualne zdrowie. Polecam. Zaś prezentem pod choinkę winna być w tym roku koniecznie książka.
Polskie komentarze papieskiego listu były nieliczne. Pisali o nim Szymon Babuchowski („Literatura otwiera na słuchanie innych, chroni przed ucieczką w abstrakcję”), ks. Słomka („List Franciszka o roli literatury w formacji chrześcijańskiej jest wyjątkowo piękny. Miał to być list o roli literatury w formacji kapłańskiej, a zmienił się w list o znaczeniu literatury dla życia chrześcijańskiego”) i ks. Draguła („Istnieje organiczna analogia między literaturą a teologią, między poetą a kapłanem. List Franciszka to dobry punkt wyjścia do postawienia pytania o teologiczną wartość literatury”). Pisał też Stanisław Obirek, wykorzystując swój komentarz m.in. do aroganckiego ataku na księży, z których szeregu zdezerterował: nie odnajdują się w świecie wielości idei i różnorodności stylów życia, jedyną odpowiedzią, jaką znają, to moralizowanie i zachęcanie do powrotu do dawnego modelu życia kościelnego, tkwią więc w pułapce, a „polski ksiądz nie zwykł słuchać”. Może więc czegoś nauczą się od pisarzy… Pycha kroczy nie tylko przed upadkiem, ale i po nim.
Na koniec mój wiersz, księdza-poety, o księżach i współczesności, czyli wszystko bardzo à propos, pisany latem, równolegle z papieskim pisaniem do nas:
Die Verbrecher
Gerhard Hirschfelder, wikary, powiedział: „kto wyrywa wiarę w Chrystusa z serc młodzieży, jest przestępcą, der Verbrecher”, mieszając się do polityki edukacyjnej państwa. Przez osiem miesięcy reedukowany w Dachau. Beatyfikowany w Muenster 19 września 2010.
Jerzy Popiełuszko, kapelan, zblatowany z antypaństwową, przestępczą, zdelegalizowaną organizacją. W kwestii politykierstwa na ambonie upominany z obu stron. Beatyfikowany w Warszawie 6 czerwca 2010.
Bracia, nie traćcie nadziei,
szanse na wasze beatyfikacje rosną:
co było, nadchodzi. Jest