Potrafimy wyrecytować z pamięci całe wyznanie wiary, a mimo tego żyć jak niewierzący.
Potrafimy wyrecytować z pamięci całe wyznanie wiary, a mimo tego żyć jak niewierzący. Chodzi o wiarę, która nie tyle jest wiedzą, ile potwierdzonymi faktami, osobistym doświadczeniem obecności Boga w moim życiu, niejednokrotnie pogmatwanym. Taka wiara bierze się ze słuchania słowa Bożego. Toteż Chrystus po swym zmartwychwstaniu nakaże biec kobietom, by oznajmiły uczniom, co widziały i słyszały, a potem pośle apostołów na krańce świata, by głosili wszystkim ludziom, jako Dobrą Nowinę, zwycięstwo Boga nad złem i śmiercią, przebaczenie grzechów. Chodzi o wiarę, która wchodzi w człowieka przez ucho. Na czym polega logika Zwiastowania? Maryja z Nazaretu jest młodą dziewczyną, szykującą się do ślubu narzeczoną. Nagle w jej życie wkracza posłaniec Boga i mówi: „Nie bój się, jesteś pełna miłości Boga, będziesz matką Zbawiciela. Poczniesz w sobie i urodzisz Syna Bożego”. Maryja nie rozumie, jak się to wszystko stanie, ale zdaje się całkowicie na Boga, przyjmuje warunki obietnicy. Poczyna się w Niej Jezus. Bóg prowadzi Ją odtąd drogą, której nie zna. Uwierzyć Bogu oznacza dla Niej przekreślić własny pomysł na życie, dać sobie pomieszać plany. Maryja, idąc za Słowem Boga, potrzebuje ciągle zdawać się na Niego. Wiara dla Niej oznacza nieustanne trwanie w zaufaniu. Tak wygląda życie ludzi błogosławionych. Poznali Go z bliska, bo uwierzyli.
Bóg, by zbawić człowieka, nigdy nie posłuży się zniewalającym spektaklem ani podprogową siłą, nie pozostawiającą miejsca na wątpliwości. Nie zdławi ludzkiej wolności ani nie posłuży się przekupstwem, by do siebie przekonać. „Bogu podobało się zbawić wierzących przez głupstwo przepowiadania Ewangelii”. Posługuje się zwykłym słowem, które odsłania Boga. Brak miłości nieraz wyraża się odmową. Taką torturą stają się wtedy dla domowników tak zwane ciche dni. Odmówić komuś Bożego słowa to odmówić mu życia wiecznego, pozbawić Chrystusa. Miłość Boża, gdy dotrze do naszej ufnej wyobraźni, złoży w niej zarodek na życie wieczne. Może przywrócić nadzieję w kimś, kto żył beznadziejnie. Przyjęta z wiarą, przedziera się przez różne warstwy ludzkich zawirowań i oporów, wnika poza maski, nawyki, zgiełk sloganów i udawanie. Taka jest moc Słowa. Przenika przez różne nasze filtry i bariery, by ukazać w naszym wnętrzu piękno tryumfującego Chrystusa. Pewien kapelan więzienia powiedział mi niedawno, że największą rekompensatą za trudną posługę wśród wytatuowanych, pogubionych skazańców jest dźwięk spadających męskich łez w chwili wypowiadania nad nimi: „I ja tobie przebaczam w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Kiedyś usłyszałem od kogoś, kto przyszedł posłuchać naszych neokatechumenalnych katechez: „Wyście wtedy uratowali mi życie”. Potrzebujemy przechodzić od wiary martwej, która nie ma żadnego wpływu na życie, do wiary, która uzdalnia do kochania. Ciągle toczymy walkę z anemią życia w nas. W jaki sposób? Słuchając słowa Bożego i pozwalając mu się pociągać. Przyjmowanie w siebie – przez ucho – Chrystusa, który kocha i przebacza, lokuje nasze życie na przedłużeniu Nazaretu.
Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem