Jeremiasz to prorok czasów bezpośrednio poprzedzających niewolę babilońską.
Jeremiasz to prorok czasów bezpośrednio poprzedzających niewolę babilońską. Jest postacią tragiczną: wbrew nadziejom swojego narodu musiał zapowiadać jego klęskę. Cierpiał nie tylko ze względu na mające nadejść na Judę nieszczęścia, ale i z powodu odrzucenia przez rodaków, który widzieli w nim defetystę, a czasem nawet zdrajcę. Czytany tej niedzieli fragment księgi noszącej jego imię pochodzi jednak z tej jej części, którą nazywa się Księgą Pocieszenia. Prorok zapowiada, że mimo czekających jego naród klęsk Bóg spełni obietnicę daną niegdyś Dawidowi. Sprawiedliwe potomstwo – wieszczy Jeremiasz – będzie wymierzać prawo i sprawiedliwość na ziemi, a Juda i jego stolica, Jerozolima, będą żyły bezpiecznie. Ponieważ będą kierowały się Bożym prawem, On będzie je ochraniał.
Chrześcijanie widzą spełnienie tego proroctwa w Jezusie Chrystusie. Był On dalekim potomkiem Dawida. I zasiadł na tronie... Stał się królem nowego narodu wybranego, Kościoła, a Jego tron znajduje się w Jeruzalem Niebieskim.
To czytanie słyszymy w pierwszy dzień Adwentu, kiedy przygotowujemy się do świąt, w których wspominać będziemy przyjście na świat naszego Zbawiciela. Jest jednak w tym proroctwie znacznie więcej niż tylko wspomnienie dawnej zapowiedzi, która się spełniła. Po pierwsze, warto uświadomić sobie, że od proroctwa Jeremiasza do jego wypełnienia upłynęło prawie sześćset lat. W tym czasie Izrael przeżył wiele bolesnych chwil. Dla nas to ważna lekcja: Bóg się nie spieszy ze spełnianiem obietnic, ale z pewnością ich dotrzymuje. Po drugie, trzeba zauważyć, że proroctwo Jeremiasza spełniło się inaczej, niż to sobie Żydzi wyobrażali. Jezus był i jest królem, ale Jego królestwo „nie jest stąd” – jak powiedział Piłatowi. To samo dotyczyć może naszych wyobrażeń na temat tego, jak powinny do końca czasów toczyć się losy Kościoła. Nie musi być tak, że będzie rósł, rósł, aż przyjdzie koniec. Jezus nie to nam zapowiadał. Raczej ciągłe prześladowania. Ale na pewno kiedyś wróci i wszystkich nas, także tych, którzy wcześniej umrą, zabierze do siebie.
Andrzej Macura W I czytaniu