PO nie odważy się przejść na stronę aborcjonistów, bo sondaże są dla niej najważniejsze.
Piotr Zaremba w „Rzeczpospolitej” skrytykował obywatelski projekt ustawy, wprowadzający pełną ochronę życia ludzi nienarodzonych. Że nieroztropne jest w ogóle poruszanie w Sejmie tego tematu. I że jeśli my zburzymy aborcyjny kompromis, to w następnym sejmie w rewanżu lewica wprowadzi aborcję na życzenie. W tekście „Prezent dla przeciwników ochrony życia” Zaremba argumentuje: „wyobrażam sobie, jak w kolejnej kadencji dalsza debata nad nierozpatrzonym projektem obywatelskim gładko zmieni się w nowelizację ustawy z 1993 roku w drugą stronę. Wyczyszczona po części z konserwatystów, może sprzymierzona z lewicą, Platforma łyknie ten postulat”.
Piotr Zaremba, którego ogromnie cenię, używa tu jednak tych samych argumentów, które są powtarzane w Polsce od lat 90. zeszłego wieku. Argumentów, których moc przez ostatnie 15 lat mocno zetlała.
Ale po kolei. Ciekawe, że ta druga, aborcyjna strona sporu, nigdy nie przestała ostro atakować obowiązującej dziś ustawy „o ochronie płodu ludzkiego”, w Sejmie i poza nim. Najgroźniejszą próbę rozszerzenia prawa do aborcji zablokował w 1997 roku Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem prof. Zolla. Lewica nie jest wyznawcą świętego i nienaruszalnego kompromisu. Ciekawe też, że aborcjoniści szczególnie głośno i intensywnie przekonywali społeczeństwo do swoich skrajnych pomysłów wtedy, gdy obrońcy życia byli mało aktywni. Media mówiły wtedy o aborcji tylko z perspektywy jej zwolenników. Powstawało wrażenie, że nikt poza biskupami i starymi babciami nie chce prawnej obrony życia.
Do czego by to z czasem doprowadziło? Oczywiście do wprowadzenia aborcji na życzenie. Jeśli w debacie publicznej będzie słyszalny tylko głos aborcjonistów, na dłuższą metę nawet ten obecny, ułomny kompromis nie przetrwa.
Kiedy obrońcy życia coś zaczynają jednak coś robić, zawsze dostają po głowie od... swoich. Nawet w przychylnych prawicy gazetach brzmi więc chór konserwatywnych publicystów, którzy surowo napominają obrońców życia: siedźcie sobie cichutko w kącie i bądźcie szczęśliwi, że w ciągu jednego roku w majestacie prawa lekarze zarzynają tylko 538 dzieci. To dzieci poczęte w wyniku gwałtu i dzieci z podejrzeniem choroby.
Ja też podpisałem się pod obywatelskim projektem pełnej obrony życia, razem z prawie 600 tysiącami Polaków. Dzięki nim już nikt nie może powiedzieć, że zakazania aborcji chcą tylko kilku starych oszołomów. Feministki nigdy nie zbiorą ani cząstki takiej masy podpisów za aborcją na życzenie, nawet gdyby w ramach zwrócenia na siebie uwagi zbierały te podpisy nago. Chociaż akurat w przypadku feministek mogłoby to podpisujących raczej odstraszać.
Bardzo bym chciał, żeby posłowie przyjęli obywatelski projekt. Pozwoliłoby to ocalić przed zabójstwem rocznie ponad pół tysiąca ludzi w fazie płodowej. Znając jednak naszych polityków podejrzewam, że projekt odrzucą, by nikomu z wyborców całkowicie nie podpaść i wyjść na obrońców kompromisu. Mimo to uważam, że projekt i tak jest ważny, bo kropla drąży skałę. Sondaże CBOS pokazują, że w ciągu czterech ostatnich lat sprzeciw wobec aborcji wzrósł w polskim społeczeństwie aż o 15 procent! Ciekawostka: zdecydowanie najbardziej przeciwna zabijaniu ludzi w fazie płodowej jest młodzież. A najwięcej zwolenników zabijania jest wśród ludzi starszych. Według CBOS za pełną ochroną życia ludzkiego od poczęcia jest już 52 procent Polaków, a według IQS Quant nawet 65 procent.
Zmiana na korzyść życia zapewne jest związana z aktywnością strony pro-life. To cztery lata temu Marek Jurek wywołał debatę publiczną, próbując wzmocnić ochronę życia w konstytucji. Politycznie przegrał, ale sondaże pokazują, że wypowiedziane wtedy argumenty dały wielu Polakom do myślenia. Przez te ostatnie lata w miastach całej Polski Fundacja „PRO – Prawo do życia” ustawiała też plansze z wystawą „Wybierz życie”, pokazującą straszne konsekwencje aborcji. No i sprzymierzeńcem obrońców życia jest też szybki rozwój techniki USG. Przybywa młodych rodziców zaskoczonych, jak wiele można dzisiaj na nowoczesnym USG zobaczyć. Jestem jednym z nich. Moje dzieci, najpierw Dorotka, a później Wojtek, miały zaledwie 3 cm „wzrostu”, a już na USG było widać, jak sobie machają rączkami. Kto coś takiego zobaczy, nie da łatwo sobie wmówić, że to tylko zlepek komórek. Jest mnóstwo ludzi (w tym lekarze), którzy dzięki postępowi techniki USG przeszli na stronę obrońców życia.
Czas i sondaże grają więc na korzyść życia. Byle jego obrońcy nie zatrzymali pozytywnego trendu przez spoczęcie na laurach i bierność. A wtedy Platforma Obywatelska nie odważy się przejść na stronę aborcjonistów, czego obawia się Piotr Zaremba. Bo sondaże są dla ugrupowania, które stara się być „partią wszystkich”, najważniejsze.
Przemysław Kucharczak