Autentyczna odnowa Kościoła nie dokona się w opozycji do nauczania papieża.
Mówi się, że ktoś trzyma z tym lub tamtym. Zorientowany w sytuacji jest ten, kto wie, kto z kim trzyma. Tego rodzaju trzymanie może być czymś negatywnym: na przykład jakaś grupa trzyma władzę i wycina innych, stosując dość perfidne metody. Ale trzymanie może być też czymś ze wszech miar pozytywnym: na przykład rodzeństwo trzyma ze sobą, to znaczy lubi się i wspiera nawzajem. Trzymanie może być zatem synonimem niejasnych układów albo – z drugiej strony – określeniem postawy lojalnej i solidarnej. Kiedyś abp Michalik stwierdził, że katolik powinien głosować na katolika, przez co wyraził dość oczywistą prawdę, że katolicy powinni trzymać ze sobą i wspierać się nawzajem. Oczywiście wyznanie religijne nie jest jedynym czy też absolutnym kryterium politycznych wyborów, ale przecież arcybiskup niczego takiego nie twierdził. Pomimo to rozległ się wrzask, że hierarcha powiedział coś bardzo niestosownego. Ciekawe, bo przecież wiadomo, że niektóre nacje narodowe albo mniejszości seksualne bardzo się wspierają i nikt z tego nie kpi. Ba! Niechby tylko spróbował! Ale hasło, że katolicy powinni – w miarę możliwości – trzymać z katolikami, niektórych zdaje się dziwić albo denerwować. Mnie raczej dziwi, jeśli katolik głosuje na kogoś, kto głosi gotowość do uchwalenia ustaw niezgodnych z nauczaniem Kościoła. W tworzeniu katolickiego lobby nie widzę natomiast niczego nagannego. Wręcz przeciwnie!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk