Dzisiejsza Ewangelia wymaga finezji mistyków i świętych, bo „kto wierzy, widzi więcej” (Benedykt XVI).
Dzisiejsza Ewangelia wymaga finezji mistyków i świętych, bo „kto wierzy, widzi więcej” (Benedykt XVI). Jezus odwołuje się do „wielkiego ucisku”, który spadnie na Jerozolimę i świątynię. Próba ta będzie polegała na dramatycznym wstrząsie, który ogarnie nasze punkty odniesienia, przedmioty podziwu i zachwytu, kryteria, którym ufamy w wyznaczaniu czasu i przestrzeni. Chodzi o słońce, księżyc i gwiazdy. Gdy przygasa słońce, blednie także księżyc. Gdy przysłonięty jest blask Chrystusa, traci na uroku i wiarygodności Jego Kościół. Najsmutniejszym wyrzutem formułowanym dziś przez ludzi pod adresem wspólnot i instytucji kościelnych jest ten, że nie przekazują światu Dobrej Nowiny o zmartwychwstaniu. „Bez świętości Kościół przestaje być zrozumiały” – mówił Karol Wojtyła.
Przejawem potwornego kryzysu duchowego jest upadek gwiazd. Co oznaczają gwiazdy? W naszym świecie występują one na estradzie i zamieszkują obszar kultury. Bez nich trudno wyobrazić sobie wspaniały spektakl czy dochodowy film. To nasze jawne i anonimowe autorytety, wzory i bożki masowej wyobraźni ze stadionów, uczelni, wideoklipów i podcastów. Obecnie, jak zauważył amerykański socjolog Christian Smith, znaczna liczba „osób wchodzących w dorosłe życie pozostaje zupełnie obojętna na prawdy duchowe, służbę dla dobra innych i inne ludzkie dobra, skupiając się niemal wyłącznie na materialistycznej konsumpcji i bezpieczeństwie finansowym jako gwiazdach przewodnich swojej egzystencji”. Gwiazdy rozświetlają również firmament Kościoła. To wybitni kaznodzieje, błyskotliwi teologowie, ukochani duszpasterze, charyzmatyczni działacze świeccy i liderzy przeróżnych propozycji formacyjnych. Wiele tych gwiazd pospada z hukiem, aż ludziom zrobi się od tego ciemno w oczach. „Było doprawdy czymś ogromnie bolesnym – mówiła Matka Boża do mistyczki Consueli – oglądać wiele gwiazd o niezwykłym pięknie, dostarczających swymi naukami chwały Bogu i blasku Kościołowi, jak zmieniały się w ciemności. Ufność w Panu, która utrzymywała w nich potężne światło, nagle przygasała. Traciły wiarę w skutek rozprzężenia i przymykania oka na wiele spraw. Dla własnej zguby i wiecznego potępienia nadal uchodziły za gwiazdy, lecz martwe, bez światła wiary i duchowej witalności”. Są to zapowiedzi wywołujące łzy i dreszcze na ciele. Lecz, jak zapewnił Jezus, wtedy „ujrzą Syna Człowieczego z wielką mocą i chwałą”. Kiedyś usłyszałem od pewnej świętej Włoszki: „Wiesz, jeśli Bóg zechce ci kiedyś pokazać swą ogromną miłość, wcześniej przeprowadzi cię przez cały szereg rozczarowań, gorzkich i wstrząsających. Rozczarujesz się ludźmi, których podziwiałeś i ceniłeś, najbliższymi z rodziny i przyjaciółmi, wreszcie także twoimi duchowymi przewodnikami i pasterzami, abyś po tym wszystkim odkrył, że tylko Chrystus zasługuje na to, by Go pokochać i prawdziwie podziwiać. Wszystkiego tego doświadczysz – dodała – o ile tylko Bóg uzna cię za godnego, byś poznał Jego miłość”.
Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem