Czy po 1989 roku powstawały wartościowe filmy historyczne? Na 11 listopada przezentujemy nasz ranking filmów i seriali.
Prawie dwie dekady temu, pisząc tekst na temat polskiego filmu historycznego, zadałem sobie pytanie, dlaczego np. „Kanał” czy „Popioły” Andrzeja Wajdy, nakręcone kilkadziesiąt lat wcześniej, wciąż budzą emocje. Pytanie to padło w aktualnym wówczas kontekście historii konkursu na scenariusz filmu o powstaniu warszawskim, z którego nic nie wyszło. Dopiero kilka lat później Jan Komasa nakręcił głośne „Miasto 44”, obraz, który również wzbudził dyskusje. Jednak w kontekście bardziej ogólnym chodziło mi wówczas o kompletny uwiąd tematyki historycznej w polskiej kinematografii. Skandalem wydał mi się fakt, że od roku 1989, odkąd można było pisać i mówić bez cenzury, z wyjątkiem komercyjnych pewniaków, czyli ekranizacji lektur szkolnych, powstało tak niewiele znaczących tytułów o naszych bliższych czy dalszych dziejach. Oczywiście w znacznej mierze wynikało to z trudności finansowych, jakie dotknęły w tym czasie nie tylko naszą kinematografię. Filmy historyczne muszą przecież dysponować dużym budżetem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz Dziennikarz działu „Kultura”, w latach 1991–2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk.