Czy udałoby się uniknąć wielkiej schizmy wschodniej, gdyby do Credo nie wprowadzono spornego Filioque? Nie poznamy nigdy odpowiedzi na to i wiele podobnych pytań. Warto jednak od czasu do czasu podjąć próbę wyobrażenia sobie, jak mógłby wyglądać dzisiejszy świat, gdyby coś wcześniej poszło inaczej.
07.11.2024 00:00 GOSC.PL
Podobno gdybanie niewiele wnosi do historii. Spora część środowiska historyków krytycznie odnosi się do uprawiania tak zwanej historii alternatywnej, czyli rozważań na temat tego, jak potoczyłyby się dzieje świata, narodów czy pojedynczych osób, gdyby w pewnym momencie wydarzyło się coś innego, na przykład podjęto by inną decyzję w jakiejś ważnej (a czasem pozornie nieistotnej) sprawie.
Oczywiście za stanowiskiem krytyków historycznego gdybania stoją ważne argumenty: przede wszystkim na kształt dziejów wpływa wiele różnych wydarzeń i okoliczności – to, co wydarzyło się później, nie jest przecież wyłącznie prostym skutkiem jednego wcześniejszego zdarzenia. A jednak nawet klasyczna historiografia, również uprawiana przez krytyków historii alternatywnych, właśnie z takiej gdybologii korzysta. Każda ocena faktów historycznych, czyli tych twardych, udokumentowanych wydarzeń, opiera się w pewnym stopniu na opozycji do tego, co mogło się w danej sprawie zdarzyć, lecz do tego nie doszło. Jeśli uznajemy, iż skutki jakiegoś traktatu były złe, to dlatego że potrafimy sobie wyobrazić, iż gdyby dokument sformułowano inaczej, to jego konsekwencje byłyby lepsze.
Nie inaczej jest zresztą z historią Kościoła. Było w niej wiele momentów, w których różnego rodzaju spory czy teologiczne pytania wymagały rozstrzygnięcia. Takiego czy innego. I chociaż tam, gdzie nie jest to konieczne, Kościół stara się pozostawiać wiernym pole do interpretacji, to wielokrotnie nie dało się uniknąć udzielenia konkretnych odpowiedzi. Każda z takich odpowiedzi pociągała za sobą skutki, które nieraz rozciągały się na setki lat. Myliłby się ten, kto uważa, że udzielane odpowiedzi zawsze musiały być takie, a nie inne, bo skoro Kościół tak powiedział, to nie mógł inaczej. Choćby taki spór o Filioque. Czy Duch Święty pochodzi tylko od Ojca, czy również od Syna? Już we wczesnym średniowieczu chrześcijanie tradycji łacińskiej uznali, że i od Ojca, i od Syna, na co – nie bez racji – oburzyli się chrześcijanie w kręgu tradycji greckiej. To proste dodanie do wyznania wiary słów „i Syna” zrodziło trwający ponad tysiąc lat spór, w którym obie strony oskarżały się wzajemnie o herezję. Jego zażegnanie przyszło dopiero w XX wieku. Wymagało kroku wstecz i uznania przez chrześcijan Zachodu, że z teologicznego punktu widzenia to Grecy mieli rację, a my nie dość wyraźnie komunikowaliśmy jak rozumiemy Filioque. I chociaż Filioque ze stosowanego w Kościele rzymskim Credo nie usunięto, to wyraźnie nadano mu taką interpretację teologiczną, która przywraca greckie rozumienie pochodzenia Ducha Świętego, a w modlitwach ekumenicznych z budzącego kontrowersje zwrotu wprost zrezygnowano.
Czy można było uniknąć tego sporu? A gdyby Filioque do Credo nie wprowadzono, czy udałoby się uniknąć wielkiej schizmy wschodniej? A może jednak konieczna do tego byłaby również inna decyzja nadgorliwego legata kard. Humberta, który ogłosił bullę ekskomunikującą patriarchę Michała w chwili, gdy papież Leon IX już nie żył? Nie poznamy nigdy odpowiedzi na te i wiele podobnych pytań. Warto jednak od czasu do czasu podjąć próbę wyobrażenia sobie, jak mógłby wyglądać dzisiejszy świat, gdyby coś wcześniej poszło inaczej. I do takich rozważań na różne tematy chciałbym Państwa zaprosić w tym cyklu już od następnego numeru „Historii Kościoła”. Choćby po to, by uświadomić sobie, jak wielki wpływ na przyszłość mogą mieć nasze – pozornie mało znaczące – decyzje.
Sobór Nicejski. Michael DamaskinosWojciech Teister Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego” oraz kierownik działu „Nauka”. W „Gościu” od 2012 r. Studiował historię i teologię. Interesuje się zagadnieniami z zakresu historii, polityki, nauki, teologii i turystyki. Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Aletei”, „Stacji7”, „NaTemat.pl”, portalu „Biegigorskie.pl”. W wolnych chwilach organizator biegów górskich.