Czy papież był lepszą głową Kościoła, gdy miał na głowie świeckie państwo?
07.11.2024 00:00 GOSC.PL
Czy papież był lepszą głową Kościoła, gdy miał na głowie świeckie państwo? Takie pytanie stawia Franciszek Kucharczak w niezwykle interesującym tekście o upadku Państwa Kościelnego w 1870 roku (s. 36–45). Patrząc na okładkę i zawartość tematu numeru tego wydania „Historii Kościoła” (s. 8–35), można też odwrócić pytanie: czy papież był lepszą głową Kościoła, gdy na głowie nie miał już tylu obciążeń związanych z władzą świecką, za to musiał poradzić sobie z infiltracją Watykanu przez służby podległe Moskwie (tekst Andrzeja Grajewskiego, s. 18–27)?
Idźmy dalej: czy Kościół radził sobie lepiej w warunkach, w których to papież decydował, kto ma objąć tron królewski, czy raczej wtedy, gdy musiał prowadzić taką politykę wobec władz wrogich chrześcijaństwu, by nie narażać wiernych na jeszcze większe represje, a jednocześnie nie iść na kompromis z systemem zniewolenia? A może Kościołowi dobrze zrobił okres tzw. niewoli awiniońskiej papieży, który rozpoczął największy kryzys papiestwa w historii? Albo przeciwnie – może dopiero powrót z Awinionu do Rzymu, za Grzegorza XI, poprzedzony zbrojną wyprawą kardynała Roberta z Genewy, który miał stłumić powstanie wywołane przez Florentczyków, przywrócił porządek w świecie chrześcijańskim (tekst Adama Śliwy, s. 46–55)?
I wreszcie: czy lepsze warunki dla misji ewangelizacyjnej stwarzał sojusz tronu i ołtarza (albo wręcz łączenie obu rzeczywistości), czy jednak w warunkach prześladowań, np. w Japonii (tekst Edwarda Kabiesza, s. 80-87), Kościół miał szansę być światłem dla szukających Boga? A może to chrześcijanie w opanowanej przez muzułmanów Hiszpanii mogli tak naprawdę skupić się na tym, co w wierze najważniejsze, bo kolejni kalifowie pilnowali, by wyznawcy Chrystusa mieszkali na obrzeżach miast, by ich domy były mniejsze i mniej okazałe od tych należących do wyznawców islamu, by nie mogli budować nowych kościołów ani remontować starych? Pisze o tym Leszek Śliwa (s. 72–79).
Te i podobne pytania, choć są naturalną częścią refleksji nad dziejami, mają w sobie mimo wszystko pewien logiczny błąd: próbujemy za ich pomocą z dzisiejszej perspektywy (a ściślej – z perspektywy miejsca, w którym żyjemy) dokonać sądu nad osobami, strukturami i realiami, których charakter był wypadkową setek różnych okoliczności, zdarzeń, decyzji. Można wprawdzie pokusić się o bardzo bezpieczną odpowiedź, że ani łączenie władzy świeckiej z duchową, ani warunki prześladowań nie dawały takich możliwości, jakie my mamy dzisiaj, przynajmniej w tej części świata, gdzie Kościół nie jest obciążony ani władzą świecką, ani prześladowaniami. W warunkach wolności religijnej może tak naprawdę zająć się swoją jedyną misją: ewangelizacją. Tyle że pewnie za 50 czy 100 lat redaktorzy np. takiej „Historii Kościoła” będą pisali o nas mądre analizy, jak bardzo myliliśmy się w ocenie swoich możliwości albo jak bardzo nie wykorzystaliśmy warunków, które daje nam ten okres w dziejach.
Tak, tak, już widzę ten sympatyczny uśmiech u niejednego Czytelnika: za 50 czy 100 lat pewnie nikt nie będzie pamiętał, że taki magazyn jak „Historia Kościoła” w ogóle istniał, bo jeśli ktokolwiek będzie zadawał pytania o dawne dzieje, to pewnie skorzysta z usług kolejnych wcieleń (sic!) sztucznej inteligencji. Ja mimo wszystko – ufam, że Państwo również – jestem w tej kwestii umiarkowanym optymistą. I tak jak błędem jest ocenianie przeszłości przez pryzmat naszego dzisiaj, tak chyba nie ma sensu wyrokować o dalszym rozwoju wypadków, wychodząc od tego, co dziś wydaje się już przesądzone. Można za to trochę sobie „pogdybać” – tak jak będziemy to robić od bieżącego numeru: w nowym cyklu felietonów Wojciech Teister zaprasza nas wszystkich do zastanowienia się, jak mogłyby (nie musiały) potoczyć się dzieje Kościoła, gdyby nie wydarzyło się to lub tamto (s. 71). A ja wraz z całym zespołem dziękuję Państwu za rok obecności z nami. Udało nam się wspólnie – redakcji, Współpracownikom i Czytelnikom – pokazać, że jest przestrzeń na rynku na taki magazyn jak „Historia Kościoła”. Zachęcamy, by pozostać z nami na stałe. Sztuczna inteligencja nie zastąpi pytań, które w nas są, ani odpowiedzi, których próbujemy udzielić.
Jacek Dziedzina Zastępca redaktora naczelnego, w „Gościu” od 2006 roku, specjalizuje się w sprawach międzynarodowych oraz tematyce związanej z nową ewangelizacją i życiem Kościoła w świecie; w redakcji odpowiada m.in. za kierunek rozwoju portalu tygodnika i magazyn "Historia Kościoła"; laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka; ukończył socjologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie, prowadził również własną działalność wydawniczą.