W Brukseli w poniedziałek spotykają się ministrowie finansów krajów strefy euro. Na zaproszenie szefa eurogrupy w spotkaniu będzie uczestniczył minister finansów Jacek Rostowski. Ministrowie mają zdecydować o udziale Polaka w przyszłych spotkaniach grupy.
Na zaproszenie przewodniczącego eurogrupie premiera Luksemburga Jean-Claude'a Junckera, Rostowski uczestniczył już w telekonferencji szefów resortów finansów z krajów strefy euro 2 lipca, gdy podjęto decyzję o wypłaceniu piątej transzy pakietu pomocowego Grecji uchwalonego w ub.r.
Nie mając wspólnej waluty, teoretycznie Warszawa nie ma prawa uczestniczyć w spotkaniach państw strefy euro. Jednak, jako kraj od pełniący od 1 lipca przewodnictwo w Radzie UE, Polska będzie odpowiedzialna za prowadzenie spotkań ministrów finansów wszystkich 27 krajów UE, co skłoniło rząd do ubiegania się o regularny udział w spotkaniach eurogrupy. Jak wielokrotnie podkreślał minister Rostowski, działania eurogrupy mają bezpośredni wpływ na pozostałe kraje UE.
Tydzień temu premier Donald Tusk inaugurując polską prezydencję zapowiedział, że Polska będzie chciała uczestniczyć w spotkaniach strefy euro, by być informowana na bieżąco w sprawie kryzysu zadłużenia w krajach wspólnej waluty.
Jednak w wyniku sprzeciwu niektórych krajów UE przyszły udział szefa resortu finansów w spotkaniach eurogrupy staje pod znakiem zapytania. "Decyzja ma zostać podjęta w poniedziałek" - powiedział cytowany przez agencję AFP jeden z unijnych dyplomatów.
Bardziej niż samej Polski, niektórzy członkowie eurogrupy obawiają się, by udział w spotkaniach państwa nieposiadającego wspólnej waluty nie stworzył precedensu przyznając stałe miejsce w tym gremium krajom spoza strefy euro. Problem sprawiają w szczególności Dania i Wielka Brytania, które w przeciwieństwie do Polski, nie mają ani aspiracji ani obowiązku wprowadzenia wspólnej waluty.
"W rzeczywistości, koszmarem dla wszystkich byłoby widzieć brytyjskiego ministra finansów zasiadającego na stałe w spotkaniach eurogrupy" - przyznał ten sam dyplomata w Brukseli. Kierowany przez konserwatystę Davida Camerona brytyjski rząd uchodzi bowiem za jeden z najbardziej eurosceptycznych w Europie.
Poniedziałkowe spotkanie eurogrupy będzie jednak poświęcone przede wszystkim Grecji. Ministrowie omawiać będą kolejny pakiet pomocowy dla Grecji oraz warunki udziału banków komercyjnych i innych wierzycieli prywatnych w nowym pakiecie ratunkowym. Ponieważ nie ma porozumienia między krajami, decyzje w tej sprawie przełożono na wrzesień. Ponadto dyskutowany ma być kryzys zadłużenia w innych krajach, w tym w Portugalii.
W piątek Międzynarodowy Fundusz walutowy odblokował 3,2 mld euro w ramach piątej transzy pierwszego pakietu. Pomoc państw członkowskich strefy euro została odblokowana bezpośrednio po przyjęciu przez parlament grecki 29 czerwca programu naprawczego, który przewiduje oszczędności wysokości 28 mld euro do 2015 r.
Spotkanie ministrów ma się rozpocząć ceremonią podpisania traktatu ustanawiającego Europejski Mechanizm Stabilizacyjny (ESM). Eurogrupa podjęła decyzję o jego utworzeniu jesienią. Ma on być stałym mechanizmem pomocowym dla krajów strefy euro, które w przyszłości znajdą się w kryzysie finansowym. ESM przejmie role dotychczasowych, tymczasowych mechanizmów (Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej i Europejski Mechanizm Stabilizacji Finansowej) uruchomionych w ramach pomocy Irlandii i Portugalii. ESM będzie zapewniał pomoc krajom strefy euro od 1 lipca 2013 r. Jego zdolność pożyczkowa jest ustalona na 500 mld euro. Ustanowienie ESM wymaga zmiany w Traktacie Lizbońskim, co zostało już uchwalone przez przywódców UE.