Ślepota strategiczna

Pomoc Kościoła nie jest zauważana, kiedy to nie pomaga władzy.

Gdy wylała się wielka woda, w przestrzeni medialnej ruszyła też fala zarzutów, że Kościół nic nie robi, żeby pomóc powodzianom. Gdy np. franciszkanie z Kłodzka poprosili o pomoc, bo zalało ich zabytkowy kościół i klasztor, liczni komentatorzy nazwali ich darmozjadami i radzili, żeby sprzedali maybacha. Wśród publicystów wyróżniła się zjadliwością Eliza Michalik, która zapytała: „Dlaczego PiS, Kościół i »Obrońcy życia« nie rzucili się na pomoc powodzianom? Dlaczego nie widzimy ciężko pracujących przy usuwaniu skutków powodzi »Wojowników Maryi«, »Obrońców Życia« (…) Rydzyka i jego wiernych?”. Dalej pytała: „Czy opływający w dostatki kościół katolicki wpłacił miliony, by pomóc poszkodowanym? Czy parafie i diecezje przyjmują pod swoje wygodne dachy ludzi pozbawionych dachu nad głową?”.

Podobnych haseł krąży mnóstwo. W rzeczywistości Kościół rzucił się z pomocą natychmiast. Jeszcze nie przeszła fala powodziowa, a już po parafiach, instytucjach kościelnych i wspólnotach trwały zbiórki darów i pieniędzy na rzecz powodzian, księża ze świeckimi wyjeżdżali w zorganizowanych grupach na zniszczone tereny, żeby pomagać przy sprzątaniu domów. Sam widziałem, jak to działa. A ileś dni później czytam i słyszę: „Nie widzimy, żeby Kościół pomagał”. No tak – jak się nie chce widzieć, to się nie widzi. To taka ślepota z wyboru, dążąca do potwierdzenia przyjętej narracji, zgodnie z którą Kościół zawsze bierze, a nic nie daje.

To oczywiście obraz fałszywy. Jak pamiętam, każdej poważniejszej sytuacji wymagającej solidarności społecznej towarzyszą prowadzone w kościołach zbiórki darów, pieniędzy czy inne formy pomocy. To tak częste i naturalne, że się o tym nie mówi. Ale to jest – i dlatego środowiska, którym Kościół zawadza, usiłują stworzyć wrażenie, że tego nie ma. Bo to nie pasuje do tworzonego stereotypu Kościoła, złożonego niemal wyłącznie z ludzi pazernych i zdemoralizowanych. W tym wzorcu wszelkie znaczące akcje pomocowe muszą być laickie. Pamiętacie sprawę Szlachetnej Paczki? Twórcę tej potężnej inicjatywy, ks. Jacka Stryczka, zmiotła afera, której nie było. Gdy po dłuższym czasie śledztwo wykazało bezzasadność zarzutów o mobbing, było już po wszystkim. Któryś z publicystów skomentował to tak: „Chodziło o to, że dobroczynność na dużą skalę nie może nosić koloratki”.

Przyszło mi to na myśl, gdy premier Tusk mianował Jerzego Owsiaka „najlepszym specjalistą od pomocy”. Okej, niech lider WOŚP pomaga, ale skąd nagle ta abdykacja państwa na rzecz szefa prywatnej fundacji? Śmiem twierdzić, że nie chodziło o to, kogo władza wyróżniła, ale o to, kogo przez to chciała „nie zauważyć”.

Nie piszę po to, żeby upominać się o docenianie tego, co robią katolicy. Miłosierdzie chrześcijańskie to obowiązek, a nie ranking popularności. Upominam się jednak o prawdę – bo tworzenie fałszywego wizerunku Kościoła najbardziej szkodzi tym, którzy przez to go opuszczają albo do niego nie wchodzą.


KRÓTKO

Takie zdrowie

Zgodnie z zapowiedzią minister edukacji Barbary Nowackiej od września przyszłego roku do szkół ma wejść obowiązkowy przedmiot o nazwie edukacja zdrowotna. Ma on zastąpić dobrowolne zajęcia wychowania do życia w rodzinie. W teorii chodzi o zapewnienie uczniom wiedzy na temat profilaktyki zdrowotnej, bo podobno takiej w polskich szkołach brakuje. Instytut Ordo Iuris przeprowadził na ten temat analizę, z której wynika, że tematyka profilaktyki zdrowotnej jest już teraz obecna w stopniu wystarczającym w nauczaniu. Prawnicy wskazują, że rzeczywistym skutkiem nowego przedmiotu będzie wprowadzenie do szkół obowiązkowej edukacji seksualnej. Chodzi, rzecz jasna, o edukację w wersji permisywnej. Sprytne. Kto będzie protestował, zostanie uznany za przeciwnika wiedzy o zdrowiu. Ale to musiało do tego zmierzać. W końcu po coś mianowano akurat tę „ministrę”.

Dojrzewanie w dół

Niemal dwie trzecie Polaków popiera prawne sankcjonowanie jednopłciowych związków partnerskich. Takie wyniki przyniosło badanie IPSOS dla More in Common Polska, opublikowane w „Rzeczpospolitej”. Za prawem osób tej samej płci do zawierania związków partnerskich opowiedziało się 62 proc. badanych, a 33 proc. wyraziło sprzeciw. W tym „za” było 74 proc. wyborców Trzeciej Drogi, 31 proc. przedstawicieli elektoratu PiS i aż 57 proc. głosujących na Konfederację. Czy to znak, że społeczeństwo dojrzewa? Tak – do grobu.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.