Wypowiadają się. Wszyscy o wszystkim. Jan Kowalski wprawdzie nie ukończył studiów hydrotechnicznych, ale zna się na wałach i śluzach jak nikt. A może jak wszyscy?
01.10.2024 09:47 GOSC.PL
Słowo „specjalista” odchodzi do lamusa, bo przywłaszczył je sobie Jan Kowalski, który wprawdzie nie ukończył studiów inżynieryjno-hydrotechnicznych (po prawdzie nawet ich nie rozpoczął), ale zna się na wałach, śluzach i zbiornikach retencyjnych jak nikt. A może jak wszyscy?
Gdy jedna z użytkowniczek portalu X napisała: „Wracam właśnie ze spaceru i przechodziłam koło kościoła. Czemu Msze to taka nuda?” – o Dominik Dubiel SJ odpisał: „Liturgia jest wydarzeniem, w które trzeba zostać zainicjowanym, żeby zacząć doświadczać Rzeczywistości zawartej w słowach, gestach, symbolach, znakach”.
„Liturgia jest szkołą komunii – przypomina papież Franciszek – która uwalnia serce od obojętności, skraca dystans między braćmi i siostrami”. Jest szkołą, której nie da się zaliczyć, przechodząc „obok na spacerze”. To długi dystans, nie sprint.
Pierwsze wrażenie jest często bardzo mylące. Pamiętam zdumienie Anglika, który jechał ze mną w przedziale ekspresem z Katowic do Warszawy. Mknął Centralną Magistralą Kolejową i zerkał zdumiony przez okno na niekończące się szachownice pól i lasów, zastanawiając się, gdzie w tym kraju mieszka te 37 milionów osób. Przecież tu nie ma żadnych miast! Jedna wielka zieloność. Taką Polskę widział.
Ja zobaczyłem podobnie Izrael. Zaufałem temu, co wyczytałem. Pojechałem zaczytany w książkach Pawła Smoleńskiego, Amosa Oza czy Richarda Ben Cramera i wydawało mi się, że coś niecoś rozumiem z tej układanki. I wtedy stanąłem przed murem. Dosłownie. Przy graffiti z ogromnym izraelskim lwem (hebrajskie „ariel” odnosiło się do imienia premiera Szarona), który rozszarpywał bezbronnego palestyńskiego orła, usłyszałem od arabskich mieszkańców Betlejem: „To nawet dobrze, że Izrael otoczył nas murem. Może wreszcie zobaczy nas świat? Od lat między Izraelem a Palestyną trwa wojna o… postawienie się w roli ofiary. Tylko taka pozycja wzbudza dziś litość opinii międzynarodowej. Od 1948 roku najważniejszym bogactwem młodziutkiego państwa była martyrologia, a my, Palestyńczycy, nie chcemy być postrzegani jako terroryści, bo w opinii publicznej taki wizerunek po prostu się nie opłaca. Dziś łatwiej być ofiarą, bo ta postawa zwraca na ciebie współczujące oczy świata. I jeszcze jedno: cement do budowy muru był egipski, więc przynajmniej zarobiło jakieś muzułmańskie państwo”.
O. Mateusz Kolbus, kamedulski przeor Eremu Srebrnej Góry na krakowskich Bielanach, powiedział mi niedawno: „Im dłużej człowiek żyje w eremie, tym ma większą świadomość, że coraz mniej wie na temat życia duchowego”. Jakże cenna jest myśl Zbigniewa Rokity, który w „Kajś” pisał (nie tylko!) o Górnym Śląsku: „Bo tu jedni mówią tak, drudzy inaczej, a to wszystko jest jednak bardziej skomplikowane”.
„Dziś, w dobie social mediów i silnej kultury indywidualizmu, każdy może stać się ekspertem. Dawniej o sile głosu decydowało wykształcenie, osiągnięcia naukowe, nabyte wieloletnie doświadczenie i udzielony lub wypracowany przez nich na przestrzeni lat autorytet” – podsumowuje Karol Sobczyk z krakowskiego Głosu na Pustyni. „Dziś ekspertami nazywamy coraz częściej tych tworzących konta społecznościowe, zyskujących popularność na YouTube czy Instagramie. Żyjemy w świecie absurdu, w którym – dla przykładu – dwóch różnych «ekspertów», powołując się na «jakieś» badania naukowe, wskazuje na zupełnie różne wnioski, ucząc ludzi tego, jak powinni żyć, żeby zachować zdrowie. Podobnie w Kościele. Dawniej, jeśli byłbyś osobą, której świadectwo jest niewiarygodne i nie stanąłby za Ttobą ktoś, kto cieszy się poważnym autorytetem, nie miałbyś żadnej możliwości wypowiedzieć się gdziekolwiek publicznie. W ten sposób naturalnie osoby z poważnymi problemami psychicznymi, nieprzemienionym sercem albo grzesznym stylem życia nie miały możliwości w Kościele zabierania głosu, robienia sensacji, wszczynania podziałów czy tworzeniu własnych narracji za pomocą pojedynczych ziaren prawdy obudowanych we własne teorie. Kilkanaście lat temu (jeszcze przed powołaniem wspólnoty Głos na Pustyni) zupełnie nie rozumiałem tego, jak Andrzej Sionek na pytanie o możliwość mojego z nim spotkania (aby porozmawiać o jakimś projekcie chrześcijańskim) zapytał mnie dosłownie: «A kto cię autoryzuje?». Wtedy byłem urażony jego pytaniem. Dziś widzę, jakie to było mądre”.
Marcin Jakimowicz Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyli jasno”.