Zdecydowanie należy poprawić pewne kwestie w obywatelskim projekcie o zmianie ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży - mówi Antoni Szymański, socjolog i znany obrońca życia.
KAI: Obywatelski projekt zmian ustawy o planowaniu rodziny został skierowany do prac w komisjach sejmowych. W Polsce wzrasta społeczna świadomość konieczności pełnego poszanowania życia ludzkiego w prenatalnej fazie życia. Jak Pan to ocenia?
Antoni Szymański: W Polsce z roku na rok wzrasta świadomość, że aborcja jest złem, a każdy człowiek przed narodzeniem powinien być traktowany podmiotowo. Ukazują to badania opinii publicznej, z których wynika, że zdecydowana większość obywateli opowiada się przeciwko aborcji.
Wśród przyczyn tej korzystnej ewolucji należy wymienić oddziaływanie ustawy o planowaniu rodziny funkcjonującej już od 18 lat, wychowanie prorodzinne oraz katechezę w szkołach, a także systematyczne oddziaływanie Kościoła katolickiego oraz różnych ruchów i stowarzyszeń działających na rzecz ochrony ludzkiego życia i rodziny.
W wielu krajach ludzie coraz bardziej dysponują wiedzą z zakresu biologii i medycyny, która ukazuje dziecko poczęte, jako istotę ludzką, nie następują jednak takie jak u nas zmiany świadomości społecznej. Przykład Polski pokazuje, że poparcie społeczne dla prawa do życia rośnie, gdy istnieje ustawodawstwo wyraźnie akcentujące ochronę dziecka poczętego, wychowanie, a także ma miejsce stałe przypominanie o tej prawdzie. Ważne jest także odpowiednie wsparcie dla kobiet brzemiennych. Niestety takiej akceptacji dla życia nie ma dla dzieci powoływanych In Vitro czy niszczonych środkami poronnymi – o tych problemach mówimy znacznie mniej i brakuje uznanego prawa, które je chroni.
W krótkim czasie prawie 600 tysięcy osób podpisało obywatelski projekt zmian, aby pełniej chronić ludzkie życie, w tym dzieci prenatalnie chore...
- To jeszcze jeden dowód na to, że potrafimy się szybko mobilizować w tym dziele, gdyż oceniamy je za bardzo ważne. Gdyby był to problem uznawany za drugorzędny, nie byłoby takiego wsparcia dla tego postulatu. Inna sprawa, że projekt obywatelski nie tylko przewiduje wspomnianą ochronę. Proponuje on także wykreślenie z obowiązujących przepisów szeregu istotnych rozwiązań sprzyjających ochronie życia.
Czy mógłby Pan wyjaśnić ten problem bardziej szczegółowo?
- Autorzy projektu proponują usuniecie szeregu przepisów oraz preambuły ustawy, która stwierdza, że życie jest fundamentalnym dobrem człowieka, a troska o życie i zdrowie należy do podstawowych obowiązków państwa i społeczeństwa. Proponują skreślenie obowiązku udzielenia brzemiennej uczennicy niezbędnej pomocy do ukończenia przez nią edukacji, zapisu o obowiązku otoczenia szczególną opieką ludzkiego płodu oraz kobiety w ciąży, prowadzenia w szkołach przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie”, a także obowiązku składania przez rząd każdego roku sprawozdania z realizacji ustawy.
Nie wiem dlaczego projektodawcy chcą usunąć np. ochronę brzemiennych uczennic. Wcześniej, gdy nie było jeszcze tej regulacji ustawowej, uczennice w ciąży często były usuwane ze szkoły, co skłaniało je do dokonania aborcji. Aby temu przeciwdziałać otoczono je szczególną opieką i obecnie pomimo często dramatycznej sytuacji zbyt wczesnego macierzyństwa, mogą one spokojnie kontynuować naukę.
Podobnie nie widzę uzasadnienia dla rezygnacji z obecnie prowadzonych lekcji edukacji prorodzinnej. Ich zadaniem nie jest zastąpienie rodziców w roli pierwszych wychowawców, ale ich wspieranie. Założenia i cele zawarte w podstawie programowej przedmiotu „Przygotowanie do życia w rodzinie”, ukazują zagadnienia małżeństwa, rodziny i ludzkiej seksualności w sposób generalnie zgodny z oczekiwaniami polskich rodziców.
Z przeprowadzanych badań wynika, że wprowadzenie tego przedmiotu wspiera, np. opóźnienie inicjacji seksualnej, kształtowanie postawy szacunku wobec dziewcząt i kobiet oraz pewne uodpornienie młodych na nieprawdziwy obraz ludzkiej miłości, małżeństwa i rodziny propagowany przez część kultury masowej. Podczas tych zajęć omawiany jest rozwój prenatalny człowieka, co zdecydowanie wspiera postawy chroniące życie dziecka poczętego.
Zapewne ten przedmiot nie wszędzie jest prawidłowo prowadzony, ale ogólny bilans jest bardzo pozytywny. Mamy kilkanaście tysięcy dobrze przygotowanych nauczycieli, którzy prowadzą te zajęcia z dużym zaangażowaniem. Są to nauczyciele, którzy propagują takie wartości jak ochrona życia, małżeństwa i rodziny. To wielki kapitał. Środowiska niechętne ochronie życia i rodziny właśnie z tego powodu od lat atakują ten typ wychowania. Można by ewentualnie dyskutować czy zajęcia te powinny być obowiązkowe, czy nie. Tymczasem projekt nowelizacji ustawy bez żadnego uzasadnienia i dyskusji społecznej, stawia pod znakiem zapytania realizację tego przedmiotu.
Również obowiązek instytucji państwowych, dotyczący rokrocznych sprawozdań z realizacji ustawy, okazał się pożyteczny. To z tych dokumentów pochodzą obiektywne dane, na podstawie których można stwierdzić, że dotychczas obowiązująca ustawa o planowaniu rodziny przyniosła sporo dobrych owoców.
Jak Pan tłumaczy zaistnienie takich propozycji?
- O to należałoby zapytać autorów nowelizacji z Fundacji Pro. Jestem głęboko przekonany, że projekt nowelizacji zyskał wsparcie tak wielu osób i organizacji ze względu na ideę pełniejszej ochrony życia ludzkiego, a nie za propozycję, np. eliminacji ochrony ciężarnych uczennic. Te kwestie zdecydowanie należy poprawić podczas prac w sejmowych komisjach. Jeśli bowiem pragniemy chronić, np. dzieci prenatalnie chore, a chodzi tutaj głównie o dzieci z Zespołem Downa, to musimy zdawać sobie sprawę, że ich rodziny potrzebują wsparcia, m.in. materialnego, gdyż 12 proc. z nich żyje poniżej granicy skrajnego ubóstwa. Pomoc zatem różnego typu trzeba rozszerzać, a nie zawężać.
W dziedzinie ochrony życia prawo, edukacja, pomoc różnego rodzaju, muszą być racjonalne i spójne, wtedy będziemy mieli właściwe warunki do ochrony dziecka poczętego i jego matki. Budując nowe rozwiązania prawne, trzeba szanować i pozostawić te, które się już sprawdziły.
***
Antoni Szymański: Ukończył studia na Wydziale Socjologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Po studiach pracował jako pedagog w gdańskich szkołach, działał jako rodzinny kurator sądowy, kierownik zespołu kuratorów i zastępca przewodniczącego Krajowej Rady Kuratorów.
W latach 1997–2001 sprawował mandat posła III kadencji z województwa gdańskiego, wybranego z ramienia Akcji Wyborczej Solidarność z rekomendacji Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. W Sejmie był przewodniczącym Komisji Rodziny, członkiem Komisji Polityki Społecznej oraz Komisji Nadzwyczajnej do spraw zmian w kodyfikacjach. Od 2002 do 2005 zasiadał w sejmiku pomorskim, w którym przewodniczył Komisji Zdrowia, Polityki Społecznej i Rodziny. W 2005 z ramienia Prawa i Sprawiedliwości uzyskał mandat senatora VI kadencji w okręgu gdyńsko-słupskim.
Jest wiceprezesem Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia i członkiem Zespołu do Spraw Rodzin przy Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski. Przez pięć lat przewodniczył Radzie do Spraw Rodziny przy wojewodzie gdańskim i marszałku województwa. Opublikował liczne artykuły dotyczące polityki społecznej, w latach 1998–2001 był jednym z organizatorów kongresów: „O godność macierzyństwa”, „O godność ojcostwa”, „O godność dziecka”.
Od redakcji: Przeczytaj odpowiedź Mariusza Dzierżawskiego