Szukaaaaam! – krzyknął mój syn Łukasz i zaczął biegać po mieszkaniu.
Od jakiegoś czasu mam nieśmiałe przeczucie, że wiara w Pana Boga jest rodzajem mistycznej gry w chowanego. Pragniemy uchwycić Pana na gorącym uczynku, złapać Go za nogi. Ale On nie pozwala na to. Wymyka się, ukrywa i woła: Szukaj!
Gdy kiedyś rabbi Baruch szukał sposobu, by wyjaśnić, że Bóg jest kimś opuszczonym i samotnym, nierozpoznanym przez ludzi przypomniał sobie pewną historię. Jego mały wnuczek grał w chowanego z innymi chłopcami. Chował się, ale nikt nie chciał go szukać. Dziecko pobiegło z płaczem poskarżyć się dziadkowi, a wówczas ten z oczyma pełnymi łez wykrzyknął: ,,Bóg mówi to samo: chowam się, ale nikt nie przychodzi mnie szukać”.
Ten bezradny krzyk, parafrazę wołania: „Adamie, gdzie jesteś?” słyszałem nieustannie, gdy przed dwoma tygodniami mijałem puste niemieckie kościoły i widziałem wiernych rozpalających przy świątyniach grille.
Już prorok Izajasz wołał: „Prawdziwie Tyś Bogiem ukrytym, Boże Izraela, Zbawco!" Wielu mistyków pisało o ukrytym Bogu. Hebrajskie słowo „wieczność” pochodzi od czasownika alam, który oznacza „ukrywać”. Pokorny Bóg ukrywa się. Szepcze: „Szukajcie mnie, gdy się pozwalam znaleźć”.
Jak bezradne, opuszczone dziecko stoi na rozstaju dróg i wola: „Tutaj jestem, Izraelu, tutaj jestem”. Dlaczego nie chcesz Mnie szukać? Czy zastanę wiarę na ziemi gdy przyjdę?
Marcin Jakimowcz