Władcy gór

Uwolnienie przestrzeni publicznej od praktyk chrześcijańskich to wplątanie jej w praktyki niechrześcijańskie.

Czy ktoś z Państwa krytykował Karkonoski Park Narodowy? Nie zauważyłem nigdzie takiej krytyki, ale musiało coś być, bo we wrocławskiej „Gazecie Wyborczej” napisali, że „na Karkonoski Park Narodowy spadła fala krytyki”. A za co? Otóż z okazji 65. rocznicy parku jego pracownicy otrzymali od „ministry” Pauliny Hennig-Kloski sztandar. Odbył się panel dyskusyjny, były koncert i wystawa. No i super, ale potem… odbyła się uroczystość poświęcenia tego sztandaru w kościele. I stąd ta „fala krytyki”.

W gazecie, pod tytułem „Instytucje państwa powinny być neutralne światopoglądowo” i zdjęciem dokumentującym zbrodnię poświęcenia, napisali: „Po co wplątywać religię w góry? Góry powinny być dla każdego, a instytucje związane z górami powinny być świeckie, tak samo jak państwo – piszą internauci”. No jasne – „internauci” piszą dużo i na każdy temat, niezależnie od tego, czy temu pisaniu towarzyszą jakieś myśli. Ktoś skomentował to następującą refleksją: „Dopóki nie wynaleziono internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów”.

Jest więc z czego wybierać i kogo cytować. Jak dziennikarz chce, to znajdzie dowolną „falę krytyki”. A wielu chce – i wylewają tę falę na wszystko, co pachnie chrześcijaństwem. Przytoczony zarzut o „wplątywanie religii w góry” jest absurdalny jak koncepcja wielu płci, ale podobnie jak ona jest elementem konkretnej strategii. W tym wypadku chodzi o powszechność i uporczywość tropienia, ośmieszania i potępiania wszelkich przejawów religijności, które mają związek ze sferą publiczną. Stąd nieustająca histeria w usłużnych mediach, bo gdzieś uczniowie wzięli udział we Mszy rozpoczynającej rok szkolny, bo proboszcz poświęcił tornistry, a dzieci obiecały nauczycielom modlitwę.

Według narracji obecnej władzy i jej przybudówek nie wolno łączyć przestrzeni publicznej z praktykami chrześcijańskimi. Jest to podawane jak największa oczywistość, która jakoby oznacza konieczność całkowitego rozwodu z wiarą. Wywołuje się wrażenie, że kontakty instytucji publicznych z Kościołem są niezgodne z prawem, a modlitwy i ceremonie religijne zabronione.

To kłamstwo, którym raczy nas nieliczna, ale krzykliwa grupa antychrześcijańskich obsesjonatów. A prawda jest taka, że jeśli ludzie chcą, to mogą brać udział w praktykach religijnych w ramach grup społecznych, zawodowych, branżowych czy szkolnych. Wolno święcić sztandary instytucji, wolno ich pracownikom brać udział w Mszach, wolno uczniom – jeśli życzą sobie rodzice – uczestniczyć w modlitwach. To nam gwarantuje konstytucja, a żadne przepisy tego nie zabraniają.

Jesteśmy u siebie, w kraju, w którym od początku wszystko się łączy z chrześcijaństwem. To właśnie usuwanie religii z przestrzeni publicznej jest społecznym awanturnictwem. Niech aktywiści, którzy próbują to robić, sami stworzą sobie ludzi, zwierzęta, góry, lasy. Dopiero wtedy będą mieli prawo zabraniać „wplątywać w to wszystko religię”.


KRÓTKO:

Oburzenie „ministry”

Na inauguracji roku szkolnego w Zespole Szkół Technicznych w Mielcu zjawiła się minister edukacji Barbara Nowacka. Przed wejściem do szkoły przywitała ją grupa kilkuset osób z transparentami o treści m.in. „Ocalmy polską szkołę”, „Mówimy stop polityce Tuska”. Największy zawierał hasło: „My chcemy Boga w książce, w szkole!”. Głównymi zarzutami manifestantów pod adresem szefowej MEN były zmiany dotyczące roli religii w szkołach, usunięcie części lektur i wprowadzanie do szkół „lewicowej propagandy”. Manifestacja musiała poirytować „ministrę”, o czym świadczy jej wypowiedź cytowana przez lokalny portal Korso.pl. „Rozumiem wszelkie protesty, jednak budzi to moje oburzenie, że grupy próbują zbijać polityczny kapitał na religii w szkołach, próbując ingerować w życie szkolne. To ministerstwo organizuje funkcjonowanie szkół. To, że Pan Rydzyk urządza w szkole w Mielcu pikietę, wspiera ją, wspierają ją politycy z różnych opcji prawej strony politycznej, wydaje mi się nadużyciem. To nie fair wobec dzieci i młodzieży, które zaczynają dzisiaj rok szkolny” – stwierdziła Barbara Nowacka. A to ciekawe, bo na manifestacji nie było „Pana Rydzyka”, byli za to licznie zebrani rodzice i dziadkowie uczniów szkoły, a więc ludzie, którzy mają pierwsze prawo do oceniania działań MEN. Oni są dorośli, pani minister, i dobrze wiedzą, kto „zbija polityczny kapitał na religii w szkole”. Arogancja wobec nich świadczy o pani.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.