Podróże kształcą. Dosłownie! Na wyjeździe naukowym z młodymi geologami spędziłem prawie dwa tygodnie. Oni prowadzili badania, ja robiłem filmy i opowiadałem im o komunikacji naukowej. Wszyscy sporo się nauczyliśmy.
Dla pełnego obrazu tej przygody muszę dodać, że od miejsca do miejsca, od portu do portu, przemieszczaliśmy się starym żaglowcem Generał Zaruski. Jego historia to temat na inną okazję, dodam tylko, że został on zamówiony przed II wojną światową i razem z pozostałymi dziewięcioma miał być żaglowcem szkoleniowym. Nie chodziło tylko o szkolenie żeglarskie, raczej o naukę przez żeglarstwo. Zamawiającym był generał Mariusz Zaruski. Z dziesięciu zamówionych powstał jeden. Wybuchła wojna, nie było nikogo, kto mógłby za pozostałe zapłacić. I to właśnie na pokładzie Generała Zaruskiego pływaliśmy po duńskich cieśninach.
Rozmowa z naukowcami, podróżowanie z nimi jest przygodą. Na przykład dla geologów każdy kamień, każdy kawałek skały, obok którego zwykle przechodzimy bezrefleksyjnie, ma swoją historię. A gdy pojawia się coś, czego geolodzy nie wiedzą, czego nie rozumieją, zamieniają się – niemalże – w detektywów. Szukają poszlak, starają się połączyć kropki właśnie po to, by ich historia była spójna, by zrozumieć, co trzyma się w ręku, na co się patrzy i co się bada.
Przyglądanie się temu procesowi jest bardzo inspirujące. Jestem pewien, że gdybym wziął udział w wyprawie z botanikami, tak samo byłoby z każdym liściem, każdym źdźbłem trawy i kwiatem. Gdybym poszedł do lasu z zoologami albo z leśnikami, ci mogliby opowiedzieć o każdym tropie, o każdym śladzie i odgłosie.
I to jest niesamowite, to według mnie jest esencja nauki. Opowiadamy historie, próbujemy zrozumieć, wytłumaczyć, próbujemy połączyć kropki, by uzyskać pełny obraz. Ten nasz jest dziurawy jak szwajcarski ser i choć z każdym badaniem te dziury są mniejsze, to nie ich zaklejanie jest dla mnie najważniejsze, tylko uczenie się wrażliwości na to, po czym stąpamy, co widzimy, co czujemy czy co słyszymy. Uważam, że bardzo ważne jest, by tej wrażliwości uczyć dzieci. By na spacer brały lupę, by nagrywały różne dźwięki, by robiły zdjęcia, by robiły zielniki, by… nie były obojętne.
Takie refleksje naszły mnie, gdy spacerowałem u podnóża jednego z przepięknych wapiennych klifów gdzieś na niemieckiej wyspie Rugia. Warstwy, ślady, fałdy… tu widać ślady trzęsienia ziemi, tam tsunami… Rozmowy z naukowcami, podróżowanie z nimi to przygoda.
Tomasz Rożek Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Założyciel i prezes Fundacji Nauka To Lubię. Autor wielu książek o tematyce popularnonaukowej. Obecnie stały współpracownik „Gościa Niedzielnego”.