Embargo na dotyk? O tzw. ustawie Kamilka

Obserwując niektóre działania obecnej władzy, choćby związane z nauczaniem religii w szkołach, można zrozumieć obawy krytyków nowego prawa. Warto jednak, zanim załamie się ręce i uzna, że „teraz to już nic nie wolno”, zasiąść do spokojnej lektury przepisów.

Od 15 sierpnia szkoły, przedszkola, instytucje i organizacje pracujące z dziećmi i młodzieżą muszą mieć wdrożone standardy ochrony małoletnich. To wymóg wejścia w życie tzw. ustawy Kamilka, uchwalonej w lipcu 2023 r. Obowiązek ten ciąży także na organizacjach religijnych – parafiach i placówkach prowadzonych przez Kościół.

Nie zliczę, ile razy w ostatnim czasie słyszałam utyskiwania, że wprowadzenie standardów sparaliżuje działalność duszpasterską wśród dzieci i młodzieży. Podnosiły się głosy, że teraz wszystko będzie zakazane, że każda forma dotyku – nawet zupełnie neutralnego, na przykład poprawienie dziecku odzieży czy pogłaskanie po głowie – będzie traktowana jako naruszenie nietykalności cielesnej czy nawet wykorzystanie seksualne. Niektórzy stwierdzali, że narzucone ramy są tak sztywne, że pozostaje całkowicie zrezygnować z wszelkich inicjatyw, których adresatami są osoby przed ukończeniem 18. roku życia. 

Obserwując niektóre działania obecnej władzy, choćby związane z nauczaniem religii w szkołach, można zrozumieć obawy krytyków nowego prawa. Warto jednak, zanim załamie się ręce i uzna, że „teraz to już nic nie wolno”, zasiąść do spokojnej lektury przepisów.

Ustawa Kamilka – a właściwie Ustawa o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym i ochronie dzieci – zobowiązuje podmioty prowadzące zajęcia z dziećmi do wdrożenia standardów ochrony małoletnich. Wzór takich standardów, uwzględniających przepisy prawa kościelnego i państwowego, z których mogą skorzystać parafie, przygotowało Centrum Ochrony Dziecka, a cały projekt koordynowała dr Ewa Kusz – psycholog, seksuolog, terapeutka, członkini Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich. Trudno omawiać tu cały, dość długi dokument, warto jednak zwrócić uwagę na najbardziej praktyczne zapisy, dotyczące bezpośredniego kontaktu z dziećmi. Z opracowania COD wynika, że wszystkie spotkania z dziećmi powinny być organizowane w miejscach oficjalnych i ogólnodostępnych, że dorośli (rzecz nie dotyczy jedynie księży, ale także świeckich pracowników czy wolontariuszy parafii!) nie mogą spotykać się z dziećmi indywidualnie i w sekrecie, że nieletni nie powinni przebywać w parafialnych pomieszczeniach bez zgody rodzica czy opiekuna prawnego i nie powinni odwiedzać duchownych w ich prywatnych mieszkaniach, że niedozwolone jest stosowanie przemocy fizycznej, psychicznej i seksualnej. – Nie ma tu nic, czego nie robilibyśmy dotąd po prostu ze zdrowego rozsądku. Takie przepisy powinny zostać wprowadzone 20 lat temu, bez takiego zamieszania – uniknęlibyśmy wielu problemów – mówił mi jeden z proboszczów, którzy uczestniczyli w szkoleniu z wdrażania nowych przepisów w praktyce parafialnej.

Zobacz też:

Dużo emocji wzbudziła kwestia fizycznego kontaktu z dziećmi. Nic dziwnego – każdy, kto przebywa z najmłodszymi, zdaje sobie sprawę, że bliskość fizyczna jest w tej relacji bardzo ważna. Przez wiele lat byłam animatorką w parafialnej grupie dla dzieci – zaczynałam jeszcze jako nastolatka, skończyłam posługę już po studiach. Normą było, że natychmiast po wejściu do salki byłam „obklejona” dziećmi, które przybiegały przytulić się na powitanie. Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której odpycham podbiegające do mnie maluchy i witam się z nimi wyłącznie podaniem ręki.

Kilkanaście lat temu fundacja Dzieci Niczyje rozpoczęła pierwszą chyba w Polsce kampanię społeczną przeciwko wykorzystaniu seksualnemu dzieci. Ważna i potrzebna akcja skierowała uwagę dorosłych na temat dotąd zamiatany pod dywan, a jej hasło „zły dotyk boli przez całe życie” do dziś funkcjonuje w przestrzeni publicznej. Absolutnie nie podważam wartości tamtej kampanii, która wreszcie przerwała milczenie o krzywdzie dzieci. Ale hasło o „złym dotyku” zapisało się bardzo mocno w świadomości wielu osób, które obawiają się, że każdy, nawet neutralny w swoich intencjach dotyk będzie odebrany jako podejrzany. Tymczasem dotyk jest istotnym kanałem komunikacji, za jego pomocą możemy przekazać wsparcie, pocieszenie, empatię, współczucie czy zrozumienie. I tak jak zdarza się „zły dotyk” – nie tylko w kontekście seksualnym, chodzi także o przemoc fizyczną – podobnie zagrożeniem jest również „zły niedotyk”, czyli unikanie jakiejkolwiek bliskości fizycznej, budowanie sztucznych murów i traktowanie dotyku jako czegoś, co z automatu podlega podejrzeniom. 

Ale czy zgłaszane przez osoby nastawione sceptycznie wobec nowych regulacji obawy, że każda forma dotyku będzie teraz penalizowana, mają odzwierciedlenie w rzeczywistości? Spójrzmy jeszcze raz do dokumentu przygotowanego przez COD. Wymienione są tam zachowania niedozwolone w kontakcie pomiędzy dorosłym a dzieckiem: 
•    wszelkie formy okazywania niechcianej czułości;
•    dotykanie piersi, pośladków, genitaliów i ich okolic (choćby przez bieliznę lub odzież);
•    pocałunki;
•    mocne i zamykające uściski, uniemożliwiające przerwanie kontaktu;
•    klepanie po pośladkach, udach, kolanach, głowie;
•    łaskotanie lub mocowanie się w dużej bliskości cielesnej;
•    masaże;
•    sadzanie na kolanach;
•    kładzenie się lub spanie obok;
•    ocieranie się;
•    seksualizacja i seksizm;
•    różne formy poniżania oraz mobbing;
•    używanie wulgaryzmów.

Nawet pobieżna lektura wystarczy, aby stwierdzić, że są to zachowania jednoznacznie przekraczające granice. Autorzy dokumentu przygotowali jednak również katalog zachowań właściwych w naszym kręgu kulturowym. Zalicza się do nich: 
•    uścisk dłoni lub delikatne objęcie, przytulenie, pocałunki w policzek;
•    delikatne poklepanie po ramionach lub plecach jako wyraz akceptacji wsparcia, pocieszenia;
•    dotyk ramion, rąk czy barku jako wyraz bliskości;
•    trzymanie się za ręce w czasie np. zabawy lub dla uspokojenia wzburzenia emocjonalnego;
•    trzymanie za ręce dzieci w czasie spaceru;
•    siadanie w pobliżu małych dzieci;
•    podnoszenie lub trzymanie na rękach dzieci do ok. 3. roku życia;
•    przytulanie i branie na kolana małych dzieci za zgodą ich rodziców i najlepiej w ich obecności; 

Dokument nie wprowadza więc embarga na dotyk – przypomina jedynie o odpowiedzialności za gesty.
Nie twierdzę, że wszelkie głosy krytyczne wobec nowego prawa są na wyrost. Zdaję sobie sprawę, że konieczność gromadzenia dokumentacji, zaświadczeń o niekaralności czy chociażby nieprecyzyjne wciąż przepisy określające, kto podlega pod obowiązek przedstawienia takowych zaświadczeń, stanowi konkretną uciążliwość. Naturalny jest opór przed założeniem, że trzeba udowadniać swoją niewinność, żeby móc pełnić choćby posługę nadzwyczajnego szafarza Komunii Świętej czy animatora. Warto jednak swoje obawy konfrontować z rzeczywistością i nie tracić energii na walkę z tym, co nam się tylko wydaje, że jest prawdą.

9 sierpnia przewodniczący KEP abp Tadeusz Wojda wydał komunikat, w którym zapewnił, że Kościół przyjął nową ustawę z otwartością. „Wprowadzanie standardów ochrony małoletnich w naszych parafiach i instytucjach oraz dziełach prowadzonych przez Kościół stanowi nie tylko realizację obowiązku prawnego, ale jest również pozytywnym i jasnym komunikatem, że w codziennej posłudze duszpasterskiej Kościoła realizowane są ewangeliczne wartości. W praktyce oznaczają one pełną wrażliwości służbę i troskę o dobro każdego człowieka, a zwłaszcza dzieci i osób bezbronnych. Wprowadzając te standardy, Kościół włącza się w działania społeczne służące tworzeniu środowisk bezpiecznych i wolnych od wszelkich form przemocy” – napisał abp Wojda.

Na ocenę, czy nowelizacja przepisów o ochronie dzieci i młodzieży okazała się skuteczna, przyjdzie czas za kilka miesięcy. Na razie warto pamiętać, że – jak pisze prof. Błażej Kmieciak – nie jest to „polowanie na czarownice”. 
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agnieszka Huf Agnieszka Huf Dziennikarka, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Z wykształcenia pedagog i psycholog, przez kilka lat pracowała w placówkach medycznych i oświatowych dla dzieci. Absolwentka Akademii Dziennikarstwa na PWTW w Warszawie. Autorka książki „Zawsze myśl o niebie: historia Hanika – ks. Jana Machy (1914-1942)”.