Pyramiden, rosyjskie terytorium u wrót Arktyki, nazywane jest dzisiaj miastem duchów. Opuszczone w 1998 roku, stało się pogorzeliskiem sowieckiej ideologii.
Niedużych rozmiarów pomnik Lenina stoi tuż przy głównej alei miasta. W pobliżu budynek z nieczynnym krytym basenem, kasynem i salą bankietową, w której zostały już tylko suche rośliny wystające z monumentalnych donic. Kilka metrów dalej znajduje się osiedle czteropiętrowych bloków. Nikt już tu nie mieszka. Tylko ptaki uwiły gniazda w otworach okiennych. Ptaki są wszędzie. Słychać je przy wyjściu z portu, krążą po okolicy, poszukując pokarmu dla swoich piskląt. Młode wydają przeraźliwe głosy. Echo ptasiego świergotu odbija się od gór, z których wystają szyb węglowy i długa taśma – kiedyś transportowano nią węgiel. Krajobraz jest ponury, choć w sierpniu trwa tu dzień polarny. Jednak dzień polarny nie jest w tym miejscu tak urokliwy jak w Longyearbyen, skąd można było przypłynąć komfortowym katamaranem pod norweską banderą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.