To, co się zepsuło, należy naprawiać całkowicie, a nie częściowo.
No i Rafał Trzaskowski się „ugiął”. Warszawski ratusz oświadczył, że „każda osoba pracująca w urzędzie ma prawo używać symboli religijnych zgodnie ze swoimi przekonaniami, m.in. mieć symbole religijne, np. w formie medalika, tatuażu, opaski na ręce, jak również umieszczać na swoim biurku symbole religijne”. Aha, czyli interesant już nie będzie dyskryminowany krzyżykiem stojącym na biurku urzędnika i nie będzie mdlał na widok obrazka z Matką Bożą. Co się stało? Prezydent stolicy doznał ataku refleksji i zmieniły mu się „standardy równego traktowania”?
Niezupełnie. Oświadczenie urzędu miasta było odpowiedzią na petycję przygotowaną przez Instytut Ordo Iuris, a podpisaną przez 70 tysięcy obywateli. Wszystko to zostało poprzedzone potężną awanturą na całą Polskę. No i zmieniła się „interpretacja”. I dobrze, ale to za mało, bo ratusz zastrzega, że w dalszym ciągu zakazane jest „eksponowanie symboli religijnych w pomieszczeniach przeznaczonych do podejmowania czynności władczych w urzędach administracji publicznej, ale też np. w sądach czy salach obrad ciał przedstawicielskich”. Dlaczego? Bo to „może być odczytywane jako sugestywne, a to narusza zasadę bezstronności religijnej władzy publicznej”.
Guzik prawda z tym łamaniem bezstronności. Ordo Iuris wskazuje, że antyreligijny „standard” Trzaskowskiego także w obecnej postaci powinien zostać uchylony, bo jest sprzeczny z Konstytucją, gwarantującą wolność sumienia i religii, i afirmującą chrześcijańskie dziedzictwo Narodu. Prawnicy przypominają, że krzyż jest symbolem nie tylko religijnym, ale i narodowym, a ograniczenia wymyślone przez stołeczny urząd są sprzeczne „z orzecznictwem Sądu Najwyższego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a także z uchwałami Sejmu i Senatu”.
Krótko mówiąc, awantura była niewystarczająca i „zatroskani o tolerancję” potrzebują dodatkowej motywacji, żeby zrozumieć, na czym polega bezstronność władzy publicznej.
Na razie Rafał Trzaskowski, zapewne w porozumieniu z partyjnymi kolegami, stosuje strategię „przegiąć całkowicie, a ugiąć się częściowo”. Nie ma głupich – pełne przegięcie wymaga pełnego wyprostowania. Jeśli krzyże będą zakazane w Warszawie, z czasem zostaną zakazane wszędzie, a potem zaostrzy się czyjaś laicka wrażliwość i zakażą symboli religijnych nie tylko na biurkach.
Jasne, krzyż na ścianie nie jest istotą Ewangelii, ale tylko skończony pięknoduch może gadać, że obecność symboli chrześcijańskich w przestrzeni publicznej nie ma znaczenia. Usuwanie ich zawsze oznacza robienie miejsca dla szkodliwej społecznie ideologii. Jeśli ktoś czuje się w obecności krzyża dyskryminowany, niech poszuka źródła problemu w sobie. Jeśli zrobi to uczciwie, na pewno zmieni „interpretację”.
KRÓTKO:
Kto kłamie
Barbara Nowacka w ramach piłowania lekcji religii oznajmiła: „Szkoła nie jest od formacji religijnej”. Odnosząc się do sprzeciwu Kościoła z powodu niewypełnienia prawa w kwestii porozumienia z Kościołem w sprawie zmniejszenia wymiaru lekcji religii, zarzuciła hierarchom kłamstwo. „Przypominam panom biskupom, że ósme przykazanie mówi: nie mów fałszywego świadectwa” – powiedziała. Stwierdziła, że w MEN były spotkania ze stroną kościelną, więc konsultacje miały miejsce. I to prawda, ale konsultacje to nie porozumienie. Na spotkaniach „panowie biskupi” dowiadywali się, że ich uwagi i oczekiwania nie zostały uwzględnione i będzie tak, jak chce pani minister. Tymczasem wymagane prawem porozumienie oznacza, że strony wyrażają zgodę na proponowane rozwiązania. Tak więc miło, że „ministra” zna ósme przykazanie, szkoda jednak, że błędnie zarzuca innym jego łamanie, sama łamiąc prawo.
Więc można
Od czerwca 2022 r. do marca 2024 r. „liczba aborcji planowych w Teksasie nieustannie spadała z tysięcy przypadków miesięcznie do zera”. Od sierpnia do marca 2024 r. nie dokonano już żadnej aborcji. Mówi o tym raport Texas Health and Human Services Commission. Błyskawiczny spadek aborcji nastąpił po uchyleniu w czerwcu 2022 r. orzeczenia Roe przeciwko Wade. Jak widać, całkowity zakaz aborcji jest możliwy, i to w samym centrum cywilizacji. I nie skutkuje to niczyją śmiercią, lecz przeciwnie – ludzie się rodzą.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.