Myślę, że to dobrze, gdy widzimy mnichów, którzy potrafią mówić własnymi słowami o doświadczeniu Pana Boga.
Cieszy mnie, kiedy tematy związane z wiarą katolicką zyskują zainteresowanie ze strony twórców kina. Trzeba jednak przyznać, że niewiele jest produkcji religijnych, które stają na wysokości zadania. Oglądając trailer hiszpańskiego filmu „Wolni. Podróż do wnętrza”, miałem wątpliwości, czy produkcja ta zapozna widza z autentycznym życiem w klasztorach kontemplacyjnych. Zwiastun wydawał mi się przeestetyzowany i grający na emocjach. Jednak już pierwsze sceny filmu sprawiły, że mój krytycyzm zniknął, zamiast tego poczułem wdzięczność za możliwość oglądania i słuchania szczęśliwych ludzi.
Na odbiór hiszpańskiej produkcji na pewno wpływa popularność nieco starszego obrazu o życiu kontemplacyjnym – „Wielkiej ciszy”, która ukazywała codzienność pustelników z Wielkiej Kartuzji. Głównym bohaterem tego poetyckiego obrazu jest tytułowa cisza wypełniająca życie mnichów. Tymczasem „Wolni” nie uciekają od słów. Wręcz przeciwnie, mówią całkiem sporo, co – jak słyszałem – jest dla niektórych odbiorców rozczarowujące, tak jakby oczekiwali, że każdy film o mnichach będzie kolejną częścią dokumentu sprzed lat. A przecież milczenie jest elementem ascezy, którą przyjmują ludzie pragnący swoje życie poświęcić kontemplacji, a nie wrodzoną skłonność ich natury. Mnichami nie zostają wyłącznie milczący introwertycy, ale ludzie o bardzo różnych temperamentach. Ich milczenie polega na radykalnym ograniczeniu tematów zainteresowania do spraw królestwa Bożego, a nie tylko na niewypowiadaniu słów. Natomiast mnich podejmujący gości nie przerywa milczenia, kiedy opowiada im o życiu z Bogiem.
Bohaterowie filmu „Wolni” mówią o rzeczach najważniejszych. Myślę, że to dobrze, gdy widzimy mnichów, którzy potrafią mówić własnymi słowami o doświadczeniu Pana Boga. Przecież takie właśnie były początki monastycyzmu. Do egipskich ascetów przychodzili ludzie i prosili ich: „Abba, powiedz słowo”. Na początku było słowo. Również Reguła św. Benedykta, założyciela zachodniego monastycyzmu, rozpoczyna się od słów: „Słuchaj, synu, nauki mistrza…”. Warto posłuchać.