Przywódcy UE wezwali w piątek KE, by do września opracowała mechanizm pozwalający na czasowe przywracanie kontroli na granicach wewnątrz strefy Schengen w krytycznych sytuacjach, np. dużego napływu imigrantów. Polska broniła swobody przepływu dla obywateli UE.
"Wszystkie rządy są przywiązane do zasady swobody przemieszczania się osób w UE, ale zdecydowaliśmy, że musimy poprawić zasady Schengen" - powiedział na zakończenie dwudniowego szczytu w Brukseli przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.
Jak podkreślił, "nowy mechanizm ochronny" rozszerzający możliwości krajów co do czasowego przywracania kontroli na wewnętrznych granicach Schengen ma zostać wdrożony "bez podważania zasady o swobodnym przepływie osób" i stosowany tylko "jako ostateczność", gdy kraj nie jest w stanie wypełniać zobowiązań dotyczących kontrolowania zewnętrznej granicy Schengen.
Polska od początku chciała osłabić zapisy dotyczące zmiany w Schengen, które groziłyby ograniczeniem swobody przemieszczania się osób. Jak podkreślił po szczycie premier Donald Tusk, "kontrole już same w sobie stanowią problem"; jest więc "umiarkowanie usatysfakcjonowany" wynikiem szczytu w tej sprawie. W rezultacie polskich starań, we wnioskach ze szczytu zapisano, że mechanizmy, które mogłyby w niektórych sytuacjach przywracać kontrolę wewnętrzną, nie będą "w żadnym wypadku ograniczeniami wobec osób, które są uprawnione do swobodnego przemieszczania się w UE", czyli w domyśle - nie dotkną obywateli UE, a tylko obywateli państw trzecich.
"Polsce udało się wytłumaczyć, żeby szukać mechanizmów, które nie spowodują uszczerbku dla swobody przemieszczania się obywateli UE" - powiedział Tusk.
Pytany przez polskich dziennikarzy, czy taki zapis nie ma wydźwięku rasistowskiego, wyraził zdziwienie i odparł: "Obywatele i rezydenci, którzy korzystają z uprawnień wynikających z Schengen, mają różny kolor skóry". "A czy na wewnętrznych granicach Unii służby jakiegoś państwa będą zachowywały się mniej lub bardziej poprawnie politycznie - na to wpływu nie mamy" - podkreślił.
Z punktu wiedzenia Polski jako przyszłej prezydencji - mówił premier - najważniejsza podczas szczytu była właśnie reforma Schengen, bo to Polska po przyjęciu propozycji przez Komisję Europejską będzie prowadzić negocjacje w tej sprawie między krajami oraz z Parlamentem Europejskim. Tymczasem europosłowie już zapowiedzieli, że nie zgodzą się na zmiany ograniczające swobodę przepływu osób. Oczekuje się, że prace w PE nad zmianami Schengen mogą być zablokowane na długie miesiące, a zwłaszcza do wyborów we Francji, gdzie temat imigracji budzi wiele emocji i jest elementem kampanii wyborczej wykorzystywanym zwłaszcza przez polityków populistycznych.
To właśnie na wniosek Francji i Włoch KE zapowiedziała w maju, że może przygotować odpowiednie zmiany wprowadzające możliwość przywrócenia kontroli na granicy Schengen. To odpowiedź na zwiększony napływ imigrantów z Afryki Północnej do państw UE, leżących nad Morzem Śródziemnym, a zwłaszcza na francusko-włoski spór z wiosny o 25 tys. imigrantów z Tunezji, którzy nielegalnie przypłynęli na włoską wyspę Lampedusa.
KE ma zaproponować szczegóły mechanizmu: dokładnie kiedy i kto mógłby uruchamiać mechanizm ochronny, czyli de facto decydować o tym, że można przywrócić kontrole na granicach. Komisja chciałaby zapewnić, że w przyszłości to ona decydowałaby, czy kraj jest uprawniony do czasowego wprowadzania kontroli na granicy. Niemcy uważają, że decyzja taka powinna leżeć w gestii państw członkowskich (Rady UE, gdzie zasiadają przedstawiciele rządów), a nie KE. Polska, jak mówił minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz, uważa, że najważniejsze jest, by była to decyzja "instytucji unijnych", jak Rady ministrów ds. wewnętrznych, a nie jednego państwa.
Już teraz art. 23 kodeksu Schengen zezwala na czasowe (do 30 dni) przywrócenie kontroli na wewnętrznych granicach - w sytuacjach, kiedy zagrożony jest porządek publiczny lub bezpieczeństwo, np. podczas dużych imprez sportowych. Obecnie kraje podejmują te decyzje jednostronnie, tylko notyfikując decyzję w KE.
Układ z Schengen to porozumienie z 1985 roku, które znosi kontrole osób na granicach wewnętrznych między państwami członkowskimi. Do układu z Schengen przystąpiły 22 kraje UE (bez W. Brytanii, Irlandii, Bułgarii, Rumunii i Cypru) oraz Norwegia, Islandia, Szwajcaria. Liechtenstein przystąpił do układu w 2008 r., zniesienie granic ma nastąpić do końca 2011 r.