Ryzykowny plan prezydenta Macrona powiódł się w połowie. Po wyborach parlamentarnych we Francji udało mu się powstrzymać marsz po zwycięstwo Marine Le Pen, oddaliły się jednak szanse na zachowanie władzy w Zgromadzeniu Narodowym.
Po drugiej turze wyborów do Zgromadzenia Narodowego, która odbyła się 7 lipca, perspektywa stabilizacji politycznej we Francji jeszcze bardziej się oddaliła. W parlamencie powstały trzy podobnej wielkości bloki, które nie mają zamiaru zawierać koalicji i są równie dalekie od zbudowania parlamentarnej większości (każdemu brakuje ponad stu posłów). W przypadku każdego z nich za sukcesem kryje się również porażka. Lewicowy Nowy Front Narodowy jest formalnym zwycięzcą, ale nie ma szans na samodzielną większość, a najważniejszy polityk lewicy, Jean-Luc Mélenchon, ma w parlamencie mniej posłów niż po poprzednich wyborach. Emmanuel Macron odniósł sukces, powstrzymując serię zwycięstw Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen, zarazem jednak jego centrowa koalicja Razem (fr. Ensemble) zmniejszyła swoją reprezentację w parlamencie o jedną trzecią. Z kolei Zjednoczenie Narodowe uzyskało najlepszy w historii wynik w wyborach parlamentarnych i będzie najliczniej reprezentowaną partią w Zgromadzeniu Narodowym. Jednakże w świetle wyników po pierwszej turze, gdy wydawało się, że bardzo niewiele brakuje mu do zdobycia większości umożliwiającej samodzielne rządzenie, ostateczny rezultat odebrano z ogromnym rozczarowaniem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.