Zebrał doświadczenia duchowe ojców pustyni i mnichów Wschodu, by wszczepić je w zachodnie chrześcijaństwo.
Dominikanin powinien być oknem na Pana Boga. Nie ma znaczenia, czy okno jest oprawione złotem, drewnem, czy plastikiem, ważna jest czystość szkła. Najlepiej oczyszcza je modlitwa. Dzięki niej kaznodzieja nie zatrzymuje uwagi na sobie” – piszą w „Zapachu pomarańczy” dominikanie Krzysztof Pałys i Szymon Popławski. A my podskórnie czujemy, że to wskazówka nie tylko dla braci kaznodziejów. „Ulubioną lekturą św. Dominika stały się »Rozmowy z ojcami« Jana Kasjana, który zebrał doświadczenia duchowe mnichów Wschodu, aby pokazać je na Zachodzie. Ta książka wprowadziła Dominika w wielką tradycję monastyczną. Sam Tomasz z Akwinu przed rozpoczęciem pisania swojej słynnej Sumy teologicznej miał czytać fragmenty Collationes patrum Kasjana”.
Jan Kasjan urodził się około 360 roku. Wierni z Rumunii święcie wierzą, że przyszedł na świat w Dobrudży (dziś na granicy z Bułgarią). To dlatego uważają Kasjana za jednego z pierwszych świętych swego lokalnego Kościoła. Wedle innych hipotez Jan urodził się w pachnącej lawendą Prowansji.
Zafascynowany filozofią i astronomią ruszył do Ziemi Świętej, gdzie w Betlejem zetknął się z palestyńskim monastycyzmem. Zamieszkał w delcie Nilu i w Sketis, odwiedzał anachoretów i rozproszonych po całym Egipcie eremitów. W tętniącym życiem Konstantynopolu z rąk św. Jana Chryzostoma przyjął święcenia diakonatu, a w 404 roku z towarzyszem drogi, Germanem, trafił do Wiecznego Miasta. Ta droga z Bizancjum do Rzymu jest niezwykle symboliczna, bo po latach Kasjan dał się poznać jako ten, który zaszczepił praktykę wschodniego monastycyzmu w chrześcijaństwie łacińskim.
Zmarł około 435 roku w Marsylii, gdzie wcześniej, już jako prezbiter, założył dwa klasztory – męski i żeński. Czczony jest przez Cerkiew prawosławną i Kościół rzymskokatolicki. Znakomicie łączył pachnący jerozolimskim kadzidłem i olejkiem różanym Wschód z pielęgnującym słowo Zachodem. Jego duchowe wskazówki przeżywają dziś prawdziwy renesans. Nic dziwnego: są niezwykle praktyczne i precyzyjne. Przykład? „Ten, kto nie uporał się z rzeczami niższymi, nie dostąpi wyższych. Musimy jednak wiedzieć, że dwakroć tyle wysiłku kosztuje wykorzenienie wad niż zdobycie cnót. I nie jest to tylko moje zdanie – wyraźnie bowiem mówią o tym słowa Tego, który najlepiej zna siły i możliwości swoich stworzeń: Spójrz – powiada On – oto daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził (Jr 1,10). Widzimy więc, że aby usunąć to, co szkodliwe, potrzeba aż czterech czynności: wyrywania, obalania, niszczenia i burzenia. Dla osiągnięcia doskonałości w cnotach i sprawiedliwego postępowania potrzeba zaś tylko dwóch: budowania i sadzenia. Jest więc oczywiste, że trudniej wyrwać i zniszczyć zakorzenione w duszy i ciele namiętności, aniżeli sadzić i budować duchowe cnoty” – czytam w wydanej przez tynieckich benedyktynów książeczce.
Marcin Jakimowicz Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyli jasno”.