Sandały i proch

Kościół powinien być cały na polu apostolatu.

Kościół powinien być cały na polu apostolatu. Jakiekolwiek odstępstwo od tej reguły prowadzi do ruiny dusz. Kościół był temu zawsze wierny w swych wielkich i świętych sługach. Wystarczy przypomnieć św. Pawła, który zgodnie z tym, co ustanowił Jezus, zawsze wyruszał w podróż misyjną z innym towarzyszem – Barnabą, Sylwanem, potem Tymoteuszem. Także św. Grzegorz Wielki posyłał głosicieli Ewangelii na całą Europę „po dwóch”. Tej zasady trzymało się i wielu innych, aż po misyjną praktykę proponowaną duchownym i świeckim przez Kiko Argüello – bez torby i pieniędzy, obuwszy nogi jedynie w „gotowość głoszenia Ewangelii” (Ef 6,15). Sam kilkakrotnie brałem udział w takich niezapomnianych doświadczeniach. Kruchość bycia wysłanym bez materialnego wsparcia pozwala na doznawanie chwil wyjątkowej bliskości, wręcz intymności z Panem. Współpraca zaś z przydzielonym towarzyszem dodatkowo uwiarygodnia misję, ponieważ nie można z przekonaniem przepowiadać miłości Boga, jeśli nie praktykuje się na co dzień sztuki kochania brata, tego postawionego obok, będącego czasem powodem nieustannej potrzeby nawracania się z egoizmu i samolubstwa.

Misjonarz niesie ze sobą skarb Bożego słowa. Nie da się prowadzić misji apostolskiej, szukając własnych wygód lub niosąc z sobą bagaż przyzwyczajeń i osobistych dziwactw. Ci, którzy wyrażają gotowość przepowiadania miłości Chrystusowej ludziom polegającym na własnych siłach i pomysłowości, powinni zaufać jedynie Bogu i oczekiwać od Jego opatrzności niezbędnego utrzymania.

Po tym, jak Jezus poinstruował apostołów na temat stylu życia, który powinni przybrać podczas pielgrzymowania, mówił o postawie, jaką mają wybrać wobec tych, do których pójdą. Powinni troszczyć się o chwałę Boga i zbawienie dusz, przepowiadając słowo Boże. Jedynie wtedy, gdy ludzie ich nie przyjmą, powinni przypuścić dodatkowy atak na ich serca i sumienia, wskazując zewnętrznym gestem – jak na przykład strząsaniem prochu z nóg – że odrzucają wszelki współudział z tamtymi i nie biorą odpowiedzialności za przeciwstawianie się słowu Boga z ich strony. Apostoł nie może być obojętny wobec tego, kto odrzuca słowo Boże i nie przyjmuje nawrócenia. Musi okazać ból i do końca nalegać, lecz bez jakiegokolwiek przymusu. Bóg kocha każdego człowieka, dlatego też wielokrotnie posyła doń zwiastunów dobrej nowiny o Jego Synu. Odrzucenie posłańca oznacza odrzucenie samego Jezusa, a odrzucenie Jezusa oznacza odrzucenie Boga. Jest to surowa przestroga nie tylko dla ludzi, lecz także dla naszej cywilizacji, o ile nadal będzie przyjmować postawę pogardy i lekceważenia heroldów Bożej dobroci. Gdy jakiś naród gardzi Kościołem, prędzej czy później dotrze do pogardy samego Odkupiciela. Gardząc zaś Odkupicielem, pogrąży się w ciemnościach i popadnie w duchową ruinę. Strząśnięcie sandałów apostoła w pył zamieni każdą hardość. Pług przeorze dumne społeczeństwa, tak jak przeszedł po miastach wymienionych w Ewangelii – Korozain, Betsaidzie i Kafarnaum, gdzie nasz Pan i Jego uczniowie doznali zlekceważenia. Gdy ktoś dziś zechce odszukać te miejscowości, przekona się, że nic po nich nie pozostało.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Ks. Robert Skrzypczak Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem