Elektrownie nie dostaną zwrotu 11 mld zł akcyzy, którą wliczały do ceny prądu. To wynik środowej uchwały całej Izby Gospodarczej Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Na rozstrzygnięcie sprawy przez NSA czekały od wielu miesięcy zarówno elektrownie, jak i resort finansów. Dyrektor departamentu podatku akcyzowego i ekologicznego w Ministerstwie Finansów Wojciech Bronicki poinformował w środę w sądzie, że do końca 2010 r. elektrownie złożyły wnioski o zwrot 6,5 mld zł.
W czarnym dla budżetu scenariuszu maksymalna kwot zwrotu mogłaby sięgnąć 11 mld zł (wraz z odsetkami) - to kwota całej akcyzy odprowadzonej przez elektrownie na podstawie polskich przepisów uznanych za niezgodne z unijnymi.
"Orzeczenie sądu nas satysfakcjonuje, jest korzystne z punktu widzenia racjonalności gospodarki i bezpieczeństwa realizacji budżetu. Przeciwne stanowisko sądu byłoby niekonstytucyjne, mogłoby doprowadzić do nieuzasadnionego wzbogacenia kosztem skarbu państwa" - powiedział PAP wiceminister finansów, szef służby celnej Jacek Kapica.
Izba Gospodarcza NSA uznała w środę w uchwale, że w rozumieniu Ordynacji podatkowej "nie jest nadpłatą kwota podatku akcyzowego uiszczona z tytułu sprzedaży energii elektrycznej, w sytuacji, w której ten, kto ją uiścił nie poniósł z tego tytułu uszczerbku majątkowego".
To oznacza, że jeżeli producent energii wliczył akcyzę do ceny prądu, to fiskus nie będzie jej oddawał. Sprawa nie była jednoznaczna, ośmiu z 21 sędziów zgłosiło tzw. zdania odrębne.
"Celem wskazanych roszczeń jednostki (wynikających z nadpłaty podatku - PAP) jest wyłącznie ochrona jej dóbr prawnych, przede wszystkim jej praw majątkowych przed uszczupleniem, na skutek bezprawnej ingerencji podatkowej władzy publicznej. Wykorzystywanie tych roszczeń w innych celach, np. jako środka umożliwiającego wzbogacenie się powinno być ocenione, jako nadużycie prawa niekorzystające z ochrony konstytucyjnej" - uzasadniał uchwałę sędzia Andrzej Kisielewicz.
Dodał, że środki finansowe tworzące budżet państwa podlegają szczególnej - konstytucyjnej - ochronie, a podstawową funkcją majątku państwowego jest zaspokajanie potrzeb dobra wspólnego. Wskazał, że ustawodawca nie może bez istotnych racji, uzasadnionych konstytucyjnie, dysponować majątkiem publicznym. Do racji takich zaliczył np. konieczność naprawienia skutków nieprawidłowego wykonania władzy publicznej.
"Niedopuszczalne są natomiast świadczenia, których wyłącznym następstwem byłoby niczym nieuzasadnione przysporzenie po stronie podmiotów prywatnych" - zastrzegł.
Zdaniem Prokuratury Generalnej nie można mówić o nadpłacie w przypadku, gdy z jej tytułu dany podmiot nie poniósł żadnego uszczerbku. "Stosowanie literalnej wykładni Ordynacji podatkowej narusza zasadę sprawiedliwości i słuszności" - mówił przed NSA zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand. Apelował do sądu, by wziął pod uwagę argumenty dotyczące, "dobra wspólnego i równowagi budżetowej".
Z kolei przedstawiciele ministerstwa finansów tłumaczyli, że zwrot podatku elektrowniom oznaczałyby podwójne obciążenie dla społeczeństwa - z tytułu zapłaconej akcyzy za prąd oraz dodatkowych wydatków budżetowych, które pokrywane są z płaconych podatków.
Według menedżera z firmy doradczej KPMG Zbigniewa Sobeckiego uchwała odbiega od dotychczasowej linii orzecznictwa sądów administracyjnych. Zwykle uważały one, że zwrot nadpłaty nie może być uzależniony od tego, czy dany podmiot poniósł uszczerbek z tytułu odprowadzonego podatku, czy nie. "Na razie trudno przesądzać, co się stanie, dopóki nie będziemy mieć pisemnego uzasadnienia uchwały. Niemniej nie jest to dobra wiadomość dla elektrowni" - ocenił Sobecki.
Sprawa dotyczy akcyzy za prąd, którą od 1 stycznia 2006 r. do 1 marca 2009 r. elektrownie odprowadzały fiskusowi. Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał, że obowiązujące w tym czasie polskie przepisy o podatku akcyzowym były niezgodne z unijnymi. Dyrektywa wspólnotowa wskazuje, że podatnikiem akcyzy powinien być dystrybutor energii, a nie producent, jak przewidywała polska ustawa. Polska miała czas do 1 stycznia 2006 roku na dostosowanie się do wymogów UE, ale zrobiła to dopiero 1 marca 2009 r.
Powołując się na orzeczenie ETS elektrownie zaczęły występować o zwrot nadpłaconego - ich zdaniem - podatku. Izby celne konsekwentnie odmawiają zwrotu podatku, twierdząc, że prowadziłoby to do bezpodstawnego wzbogacenia elektrowni - nie poniosły one, bowiem kosztu spornej akcyzy, gdyż cały podatek został wliczony w cenę prądu.
Tymczasem w uchwale siedmiu NSA z lipca 2010 r. NSA uznał, że przepisy Ordynacji podatkowej "nie stoją na przeszkodzie zwrotowi nadpłaty w podatku akcyzowym, także wtedy, gdy ciężar podatku poniósł nabywca opodatkowanego towaru". Sąd podkreślił, że ustawodawca mógł wprowadzić do Ordynacji podatkowej mechanizm ograniczający zwrot nadpłat, ale - mimo że problem był sygnalizowany już siedem lat temu - do dziś tego nie zrobił.
Sprawa trafiła też do Trybunał Konstytucyjny. Jednak TK umorzył postępowanie ze względu na niedopuszczalność wydania orzeczenia.(PAP)
mmu/ jbr/