Krwawy długi weekend Święta Niepodległości w Chicago

Co najmniej 98 osób zostało postrzelonych, a 17 zginęło w Chicago podczas weekendu Święta Niepodległości 4 lipca. Jedna z mieszkanek miasta nazwała to święto "dniem zabójstw". Nie dokonano dotychczas żadnych aresztowań.

Prawdziwe krwawe żniwo przyniosło czwartkowe Święto Niepodległości. W niedzielę rano Uniwersytet Chicagowski wydał alert bezpieczeństwa po tym, jak trzech mężczyzn zostało postrzelonych na chodniku przed kliniką uniwersytecką.

W sobotnią noc m.in. jeden mężczyzna zginął od kul w rejonie South Shore, a drugi w South Side. Dwóch napastników zabiło 25-latka na torach kolejowych w okolicy wschodniej strony 71 Ulicy. W rezultacie strzałów z samochodu w South Loop śmierć poniósł mężczyzna i zraniona została kobieta.

W dzielnicy South Side doszło do kilku masowych strzelanin. W jednej z nich dwie kobiety i 8-letni chłopiec zostali zabici, a dwóch małych chłopców jest w stanie krytycznym. Co najmniej 19 osób zostało zranionych w masowych strzelaninach w Greater Grand Crossing i Little Italy.

W piątek akty przemocy z użyciem broni rozpoczęły się ok. 15 minut po północy. Policja znalazła osiem postrzelonych osób po zachodniej stronie ulicy Hastings. Kilka godzin później w szpitalu zmarł 43-letni mężczyzna postrzelony po zachodniej stronie Alei Washburne.

Wczesnym rankiem w piątek po wschodniej stronie 87 Ulicy wezwani funkcjonariusze natrafili na martwą kobietę i mężczyznę. W dzielnicy South Austin, jeden mężczyzna został zastrzelony, a sześć innych osób rannych.

W północnej części Alei Leclaire zmarła postrzelona w biodro i głowę, 59-letnia kobieta. Także w szpitalach stwierdzono zgon zranionego w czasie kłótni na wschodniej stronie Alei Winchester 35-latka, mężczyzny znalezionego w Roseland na South Side, jak też na południowej stronie Alei Kerfoot 30-latka.

Indagowana przez ABC News mieszkanka Chicago Erica Pinkerton powiedziała, że ma już dosyć przemocy. Święto 4 lipca skwitowała trzema słowami: "To dzień zabójstw". Jak wynika z relacji mediów nikt nie został do tej pory zatrzymany. Śledztwa prowadzą policyjni detektywi.

"Składamy serdeczne kondolencje rodzinom i dotkniętym społecznościom" - oświadczył burmistrz Chicago Brandon Johnson. Zapowiedział otwarcie we wtorek ośrodka pomocy dla służb ratunkowych w Fosco Park, aby pomóc ludziom.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

ad/ jm/

« 1 »