Jak Barbara Nowacka połączyła zwaśnione obozy w obronie polskiej literatury.
Nie jest łatwo zjednoczyć dziś rodaków w jakiejkolwiek sprawie. Ekstremalnie trudno skłonić dziennikarzy i twórców z dwóch stron polskiej barykady, by wspólnie przeciw czemuś zaprotestowali (lub kogoś pochwalili). A tu proszę, Barbarze Nowackiej kierującej MEN udało się! Gdy ruszyła na krucjatę przeciw lekcjom religii w szkole, spowodowała „tylko” pospolite ruszenie w ruchu protestu rodziców i katechetów. Dopiero zmiany na listach lektur szkolnych połączyły w zgodnym chórze praktycznie wszystkich: Wojciecha Wencla i Jakuba Żulczyka, publicystów „Krytyki Politycznej” i „Do Rzeczy”, konserwatystów i ludzi lewicy. Poszło o „niejakiego Rymkiewicza” oraz „pana Dukaja”, których z kanonu wykreślono. Powszechna krytyka dotyczyła nawet nie samej decyzji, co stylu, w jakim została ona ogłoszona przez panią „ministrę” na antenie TVN 24: „Lista lektur była gigantyczna i niestety nieczytana. Były pewne pomysły indoktrynacyjne, na przykład powkładano poezję niejakiego Rymkiewicza. Eksperci bardzo rekomendowali usunięcie. Podpisałam dokument, gdzie pan Rymkiewicz czy pan Dukaj się nie pojawiają”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.