Winni czy niewinni?

„Na pewno jest winny, w końcu każdy klecha to pedofil”. „Wszyscy księża to złodzieje, oszuści i kłamcy, dobrze, że jednego z nich udało się zamknąć”. „Aresztowali niewinnego kapłana, to prześladowania Kościoła!”. „To nieskazitelny, święty człowiek, stoimy murem za wiernym pasterzem!”.

Od kilku tygodni media huczą o sprawach dwóch księży, którzy usłyszeli zarzuty w sprawach karnych: ks. Michał Olszewski został aresztowany w związku z malwersacjami finansowymi, których miał się dopuścić, a ks. Piotr Glas w Wielkiej Brytanii usłyszał zarzuty dopuszczenia się 10 przestępstw wykorzystania seksualnego osoby nieletniej. Oczywiście nie można obu tych przypadków wrzucić do jednego worka, bo charakter przestępstw, o które są oskarżeni, jest skrajnie różny. Łączy je za to reakcja obserwatorów i komentatorów. 

Jak zwykle w takich sytuacjach bywa, lud przemówił. Jako swoją agorę wykorzystuje przede wszystkim media społecznościowe. Poważni publicyści, politycy i osoby publiczne także wyrazili swoje poglądy na temat winy czy niewinności oskarżonych. Sytuacja przypomina nieco grecką tragedię, przy czym na scenie stanęły naprzeciwko siebie dwa chóry, komentujące wydarzenia – każdy ze swojej perspektywy. Jedni zdają się zapominać, że zarzuty nie są równoznaczne z wyrokiem, aresztowanie to nie skazanie, a proces nie oznacza automatycznej winy oskarżonego. Oni już wiedzą – jest winny, mniejsza o szczegóły. A jeśli przy okazji pojawia się sposobność, żeby nawrzucać Kościołowi katolickiemu, to tym lepiej. Druga strona przypomina o świętości danego kapłana, przywołuje dobro, jakie stało się za jego udziałem i kategorycznie stwierdza, że wybitny i pokorny kapłan na pewno nie mógł dopuścić się czynów, które są mu zarzucane. Całą sytuację odbierają jako nagonkę na Kościół, prześladowania i ataki. Oba chóry z każdym dniem krzyczą głośniej, jakby siła ich głosu miała zdecydować o ostatecznym wyroku.

A co jest prawdą? Prawdą jest, że każdy oskarżony zasługuje na uczciwy proces, prowadzony przez niezawisły sąd. Nie ma tu znaczenia ciężar stawianych mu zarzutów, jego koneksje, zawód czy pełniona funkcja. Artykuł 45. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej mówi jasno: Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd.

Prawdą jest, że każdy człowiek, niezależnie od tego, czy jest księdzem, wybitnym profesorem czy pospolitym złodziejaszkiem, zasługuje na godne traktowanie – a z tym, jak wiemy, w polskich aresztach problemy są od dawna. Jeśli szykany, którym – jak wczoraj poinformowały media – został poddany ks. Michał Olszewski, stosowane były wobec niego dlatego, że jest księdzem, winni temu funkcjonariusze powinni zostać ukarani. Jeśli to część „standardowej procedury”, której podlegają wszyscy aresztanci, to znaczy, że nie tylko konkretni sprawcy powinni ponieść konsekwencje, ale i cały system wymaga głębokich zmian. Tak czy inaczej, żaden człowiek nie zasługuje na poniżanie, ubliżanie, upadlające traktowanie i naruszanie intymności. Również inne wątpliwości proceduralne, zgłaszane przez obrońcę ks. Michała, powinny być dogłębnie zbadane i wyjaśnione w sposób obiektywny, a jeśli zostaną udowodnione błędy, winni powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności. 

Prawdą jest, że sprawa ks. Michała stała się polem politycznej rozgrywki między byłym a obecnym obozem rządzącym. I trudno nie mieć wrażenia, że każdej ze stron zależy nie tyle na dojściu do prawdy, co na uderzeniu w oponentów, a zakonnik stał się niejako zakładnikiem politycznych układów. To niestety powoduje, że trudno będzie w tej sprawie o niezawisłe śledztwo, a wyrok, jaki zapadnie, i tak nie zostanie przyjęty do wiadomości przez jedną ze stron. 
Prawdą jest, że święcenia kapłańskie nie są gwarantem świętości i nieskazitelności. Ostatnie lata dowiodły, że nawet autorytety, znani kapłani, którzy ciągnęli za sobą tłumy, mogli dopuszczać się poważnych przestępstw. I wyrokowanie, że dany człowiek na pewno jest niewinny, bo głosił fantastyczne kazania, czynił wiele dobra i prowadził innych do świętości, jest myśleniem błędnym.

Prawdą w końcu jest, że od starożytności w prawie funkcjonuje zasada in dubio pro reo – domniemanie niewinności. Uwzględnia ją także polski Kodeks Postępowania Karnego, którego artykuł 5 brzmi:
§  1. Oskarżonego uważa się za niewinnego, dopóki wina jego nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem.
§  2. Niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego.

Zdarza się, że w internetowych dyskusjach pada pytanie, czy wierzę w winę jednego czy drugiego księdza. Tymczasem kwestia winy czy niewinności to nie sprawa wiary, ale faktów. A te może ustalić wyłącznie sąd. Jako społeczeństwo mamy przede wszystkim oczekiwać, aby wymiar sprawiedliwości prowadził postępowania sprawnie, obiektywnie i nie ulegając naciskom politycznym. 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agnieszka Huf Agnieszka Huf Dziennikarka, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Z wykształcenia pedagog i psycholog, przez kilka lat pracowała w placówkach medycznych i oświatowych dla dzieci. Absolwentka Akademii Dziennikarstwa na PWTW w Warszawie. Autorka książki „Zawsze myśl o niebie: historia Hanika – ks. Jana Machy (1914-1942)”.