O błędach teologicznych w kazaniach ks. Piotra Natanka z ks. dr. Józefem Morawą, wykładowcą teologii fundamentalnej Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie rozmawia ks. Ireneusz Okarmus.
W ostatnich kazaniach ks. Natanek powtarzał wielokrotnie, jak straszliwy jest los pośmiertny ks. abp. Józefa Życińskiego, który za swoje rzekome błędy wiary będzie teraz szczególne cierpiał ze strony sprawiedliwości Bożej. Ksiądz Natanek uzurpuje sobie pewność, że zna losy wyroków Boskich. To bardzo wielkie nadużycie. Co więcej, wyraźnie mówi o niedawnej katastrofie w Japonii (trzęsienie ziemi), że to jest wyrok Boży za niesłuchanie Matki Boskiej, tak samo jak tragedia powstania warszawskiego jest karą za grzechy zepsutego miasta Warszawy albo też za to, że nie posłuchała głosu Matki Bożej objawiającej się w Siekierkach. To samo mówi o wojnie na Bałkanach, że to jest kara Bożej sprawiedliwości za nieposłuchanie objawienia w Medjugorie. Publicznie twierdzi, że prezydent Lech Kaczyński zginął, bo nie przyjął jego listu w sprawie koronacji Chrystusa na króla Polski. To samo grozi i obecnemu prezydentowi, jeśli nie usłucha ks. Natanka. To jest destrukcyjna pseudopredestynacja, a to oznacza odrzucenie naszego myślenia katolickiego.
Słyszy się tu i ówdzie zarzuty, że kuria nie rozmawiała nigdy z ks. Natankiem, że został przez nią potraktowany niesprawiedliwie.
– Nie są to słuszne zarzuty. W tym przypadku widać wielką cierpliwość ks. kard. Dziwisza, jak również księży biskupów. Oni rozmawiali z ks. Piotrem i to nie od teraz, ale od wielu lat. On zaś, z tego, co mi wiadomo, przyrzekał wielokrotnie, że się zmieni i poprawi. Przyznawał w czasie tych rozmów, że czasem dał się na ambonie ponieść emocjom.
Okazuje się, że – niestety – zmiana w nim nie nastąpiła. Wystarczy posłuchać jego kazania z 29 maja br. Dał w nim odpowiedź na ostatni, jakże bardzo stonowany i wyważony komunikat krakowskiej kurii. Wyraźnie zapowiedział, że będzie czynił to, co dotychczas, bo jest o tym przekonany i tak mu mówi... Chrystus. A do „namiotu grzeszników”, czyli budynku kurii, nie pójdzie. Wyraźnie wypowiada tym samym posłuszeństwo swojemu biskupowi. Tymczasem, co warto podkreślić, komunikat biskupów był podyktowany troską o zbawienie ludzi, których ostrzegają przed błędnymi naukami ks. Piotra.
Jaki – zdaniem Księdza – byłby najszczęśliwszy koniec tej sprawy?
– Gorliwość ks. Piotra jest znana. Jeśli zabieram głos w tej sprawie, czynię to jako współbrat w kapłaństwie. Każda gorliwość, gdy jest właściwa, pomaga. Potrzebujemy charyzmatycznych spowiedników, rekolekcjonistów. Ksiądz Piotr potrafi wiele rzeczy powiedzieć, znamy jego sukces misjonarski. Ale to, do czego doszło, nie może mieć miejsca. Chodzi przecież o to, aby kapłani stanowili jedno ze swoimi biskupami. Dlatego ks. Piotr nie jest dysydentem, którego my, kapłani, mamy wyrzucać, ale pragniemy, aby pozostał w bogactwie Kościoła powszechnego, które jest większe niż objawienia prywatne.
.
GN 23/2011 Kraków