Kanclerz Niemiec Olaf Scholz w czwartek zapowiedział zaostrzenie polityki swojego rządu wobec sprawców przestępstw terrorystycznych i ich deportację z Niemiec do krajów pochodzenia. Potwierdził też zgodę na użycie przez Ukrainę niemieckiej broni do ataków na cele wojskowe w Rosji.
"Bez bezpieczeństwa wszystko jest niczym. Tam, gdzie brakuje bezpieczeństwa, tam rodzi się strach" - powiedział Scholz w oświadczeniu rządowym wygłoszonym w czwartek w Bundestagu. "Jestem przekonany, że bezpieczeństwo jest filarem naszej wolności, demokracji i praworządności" - zaznaczył.
Szef niemieckiego rządu nawiązał do śmierci policjanta w Mannheim mówiąc, że jest nią wstrząśnięty. "Zamach nożownika na młodego policjanta jest wyrazem wrogiej wobec ludzi ideologii, radykalnego islamizmu. Jest na to tylko jedno słowo - terroryzm. Terroryzmowi wypowiadamy wojnę" - mówił kanclerz.
29-letni funkcjonariusz zmarł w niedzielę w wyniku obrażeń odniesionych podczas ataku. Sprawcą był uchodźca z Afganistanu, który zaatakował uczestników krytycznego wobec islamu wydarzenia.
"Terroryzm chce nas zastraszyć, chce nam narzucić swój światopogląd. Chce ograniczyć naszą wolność" - mówił Scholz, dodając, że "bez wolności nie ma demokracji". "Wspieramy naszą policję" - zapewnił.
Scholz zapowiedział zaostrzenie kar za ataki na policjantów i służby ratownicze, ale także na polityków szczebla centralnego i lokalnego. Podczas kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w Niemczech doszło do serii ataków na osoby rozwieszające plakaty.
"W Niemczech nie obowiązuje prawo pięści. Ten, kto myśli inaczej, będzie miał do czynienia z policją i wymiarem sprawiedliwości" - powiedział szef rządu. Osoby, które popełniają takie przestępstwa jak w Mannheim, powinny zostać deportowane, nawet jeśli pochodzą z Syrii czy Afganistanu - oświadczył Scholz.
"Sprawcy najcięższych przestępstw i terroryści nie mają czego szukać w Niemczech. W takich przypadkach interes bezpieczeństwa Niemiec jest ważniejszy od ochrony sprawcy" - mówił kanclerz. Jak zaznaczył, MSW pracuje nad rozwiązaniem umożliwiającym deportacje do Afganistanu. Deportacji będą także podlegać osoby pochwalające czyny terrorystyczne.
Scholz zastrzegł, że w Niemczech mieszka ponad 20 mln osób mających korzenie emigranckie. "Są sąsiadami, kolegami z pracy i ze szkoły, przyjaciółmi. Ono też są oburzeni krwawym zamachem w Mannheim" - powiedział kanclerz. Zapewnił, że są oni częścią niemieckiego społeczeństwa, a Niemcy "nie pozwolą się podzielić". "Ten, kto wykorzystuje przestępstwo w Mannheim, ten podpala lont pod naszym społeczeństwem i szkodzi narodowi" - ostrzegł.
Odnosząc się do wojny Rosji przeciwko Ukrainie, Scholz powiedział, że Rosja próbuje zrabować Ukrainie jej terytorium. "Jeżeli zaakceptujemy ten imperializm, to bezpieczeństwo Niemiec i całej Europy będzie zagrożone. Zgoda oznaczałaby powrót niebezpiecznej zasady, która była przez stulecia nieszczęściem Europy: że wolno siłą przesuwać granice, jeśli ma władzę. Nie pozwolimy na powrót wojny jako instrumentu polityki" - zapewnił.
Scholz podkreślił, że Rosja otworzyła w ostatnich tygodniach nowy front w Charkowie, ostrzeliwując w dzień i noc miasto rakietami. "Trafiają one w domy mieszkalne, sklepy, szkoły, fabryki, ale przede wszystkim w niewinnych cywilów - kobiety, mężczyzn, dzieci" - mówił.
"Broniąc się przeciwko takim atakom, Ukraina może użyć broni dostarczonej przez nas i naszych sojuszników - zgodnie z międzynarodowymi zobowiązaniami" - potwierdził swoje stanowisko kanclerz. Wyjaśnił, że przed podjęciem takich decyzji Berlin nadal będzie konsultował się z sojusznikami, aby przeanalizować wszystkie zagrożenia.
Zwracając się do posłów prawicowo-populistycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD), Scholz powiedział, że pochwały ze strony prezydenta Rosji Władimira Putina pod ich adresem są "żenujące". "Ciężko na to zapracowaliście, a obywatelki i obywatele z pewnością będą wiedzieli, jak to ocenić" - dodał kanclerz.
Podczas spotkania z przedstawicielami światowych agencji prasowych w środę wieczorem Putin bronił współpracy Rosji z AfD, której część uważana jest przez niemieckie służby za skrajnie prawicową. "Nie widzimy żadnych oznak neonazizmu w działaniach AfD" - powiedział Putin. "Będziemy współpracować ze wszystkimi, którzy chcą współpracować z Rosją" - dodał. Czołowi politycy tej partii przyjmowani byli kilkakrotnie przez przedstawicieli rosyjskiego rządu, w tym szefa MSZ Siergieja Ławrowa.
Jacek Lepiarz