To był telefon, który zmienił jej życie. Na pytanie, które wówczas padło, niemal bez zastanowienia odpowiedziała: „Tak”. Ale dopiero po trzech latach mogła zamieszkać z córką.
W Senegalu Gabriela Mnich-Witkowska była kilkakrotnie. Zawsze była poruszona do głębi, zwłaszcza wówczas, gdy senegalskie kobiety proponowały jej, by wzięła ich dzieci ze sobą, do lepszego świata. – Takie sytuacje zdarzały się zawsze, ilekroć odwiedzałam Centrum Dzieci Niedożywionych, które założyła moja siostra, misjonarka posługująca od ponad 30 lat w tej części Afryki. Patrząc na jej pracę, poświęcenie, miałam nadzieję, że pójdę w jej ślady, ale widocznie nie było mi to dane – opowiada. Dziś już wie, że pomysł Pana Boga na jej życie był zupełnie inny. Tymczasem słońce Afryki oblewało gorącem tę ziemię, gdzie kobiety nie były w stanie wykarmić swoich dzieci. Problem ogromnej biedy i niedożywienia dotyka Senegal, tak jak wszystkie rejony Afryki. – Ciężarne kobiety pozbawione są praktycznie wszelkich witamin, więc dzieci już rodzą się chore i niedożywione. Takie właśnie trafiają do Centrum, które stara się im za wszelką cenę pomóc – mówi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.