Relacja zastępcza

Problemem ludzi jest deficyt człowieczeństwa, a nie zwierzęcości.

Z okazji Dnia Matki portal Onet zamieścił tekst zatytułowany „Mam dwóch psynów i opowiem wam o psiacierzyństwie”. Autorka zadeklarowała tam: „Nie będę miała ludzkich dzieci. Jestem »psią mamą« i mam dwóch »psynów«. Opowiem wam swoją historię”.

Historia zaczyna się od polemiki z papieżem Franciszkiem, który powiedział w ubiegłym roku: „Wiele par nie ma dzieci, bo nie chcą, albo mają tylko jedno. Mają jednak dwa psy, dwa koty... To zaprzeczenie ojcostwa lub macierzyństwa umniejsza nas, odbiera nam człowieczeństwo”.

Ważne w stwierdzeniu papieża są słowa: „…bo nie chcą”. Jasne jest przecież, że jego krytyka nie dotyczy par, które dzieci mieć nie mogą. Mimo tego autorka skarży się: „Franciszek nazwał nas egoistami”.

Cóż, skoro ktoś czuje się takim stwierdzeniem osobiście dotknięty, to może faktycznie jest coś na rzeczy. Skądinąd „psia mama” przyznaje, że psy to nie ludzie, ale niewiele z tego wynika, skoro sama używa zaprzeczającej temu terminologii.

Publikacja czegoś takiego na poczytnym portalu, i to w Dzień Matki, pokazuje, że naprawdę zwierzęta w wielu środowiskach zaczynają zastępować dzieci. Podobnych rzeczy jest mnóstwo. Świadczy o tym choćby powszechnie przyjęta terminologia, na przykład „adopcja” w odniesieniu do psów czy kotów.

To nie jest, rzecz jasna, przyczyna katastrofy demograficznej, jaka nadchodzi i może objąć wiele społeczeństw, w tym polskie. To raczej konsekwencja panoszącej się strategii zniechęcenia ludzi do posiadania dzieci. Stąd promocja wszystkiego, co skutkuje niepłodnością – od antykoncepcji i aborcji, przez seksedukację skupioną na „odpowiedzialności” w postaci unikania potomstwa, aż po tworzenie karykatury małżeństwa, czyli związków z natury niezdolnych do prokreacji.

Wszystko to podszyte jest narastającą pogardą dla człowieczeństwa. Po odrzuceniu wzorca znajdującego się nad człowiekiem ludzie szukają ideału w tym, co znajduje się poniżej. Nie bez powodu coraz częściej słychać, że zwierzęta są lepsze niż ludzie (choć na ogół z wyjątkiem wygłaszających tę tezę).

Cóż, prawdą jest, że pies człowiekowi nie odpyskuje jak dziecko, zazwyczaj jest bardziej niż dziecko posłuszny, nie kosztuje tyle i zostawia mniejszy ślad węglowy. Stąd już prosta droga do konkluzji: w takim razie lepiej mieć zwierzęta niż ludzi. I taki wniosek wielu wyciąga. To pozwala uspokoić sumienie: kocham zwierzątka, nie pozwolę im zrobić krzywdy, jestem więc dobrym człowiekiem.

Oczywiście dobrze jest kochać zwierzęta, ale nie zamiast ludzi. Tymczasem niestety tego właśnie w coraz drastyczniejszy sposób doświadczamy. Obrazuje to ustawodawstwo: równolegle do rosnących kar za krzywdzenie zwierząt znosi się kary za zabijanie ludzi w ramach aborcji, która staje się „prawem człowieka”.

Jeśli to nie jest egoizm, to znaczy, że go w ogóle nie ma.


KRÓTKO:

Śmierć w ofercie

We francuskim parlamencie ruszyły obrady nad rządowym projektem ustawy „o końcu życia”, której celem jest otwarcie możliwości „pomocy w umieraniu”. Już na etapie prac w komisji parlamentarnej nastąpiło poluzowanie „wyśrubowanych” kryteriów dostępu do procedury uśmiercenia. Komisja rozszerzyła uprawnienia do zakończenia życia m.in. sformułowaniem o chorobie „w stadium zaawansowanym albo terminalnym”. Jeśli to tak wygląda przy rozpoczęciu obrad, to co będzie za rok, gdy zakończy się ścieżka legislacyjna projektu? W kraju, który aborcję wpisał do konstytucji, są małe szanse, żeby życie chorych i starych było bardziej uszanowane niż młodych i bezbronnych.

Groźna modlitwa

Hiszpański katolik Francisco Martin został ukarany grzywną w wysokości 3600 euro za zorganizowanie w Madrycie modlitw różańcowych za ojczyznę. W uzasadnieniu podano, że podczas trwającej na schodach kościoła pw. Niepokalanego Serca Maryi modlitwy niektórzy jej uczestnicy zakłócili ruch uliczny, wchodząc na jezdnię. Uczestnicy modlitwy twierdzą jednak, że prawdziwą przyczyną szykan jest bliskość siedziby rządzących w Hiszpanii socjalistów (PSOE). Podkreślają, że inicjatywa nie ma charakteru politycznego, a treść modlitw dotyczy jedynie pomyślności Hiszpanii i jej mieszkańców. Problem jednak w tym, że modlitwa ta gromadzi wielkie tłumy, a dla tamtejszej lewicy to nie do przyjęcia.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.