PO, PiS i PJN są przeciwne organizowaniu referendum ws. budowy elektrowni atomowej w Polsce, co zaproponował SLD. Zdaniem PSL nie ma obecnie powodu do pospiesznego przeprowadzania referendum, ale - zdaniem ludowców - społeczeństwo musi mieć możliwość zabierania głosu w tego rodzaju sprawach.
W środę klub SLD przedstawił projekt uchwały dotyczącej przeprowadzenia referendum, w którym Polacy mieliby odpowiedzieć na pytanie: Czy wyraża Pani/Pan zgodę na zbudowanie elektrowni atomowej w Polsce?
Referendum - w ocenie SLD - stworzyłoby warunki "dla ogólnonarodowej debaty, w której zostaną przedstawione korzyści i zagrożenia związane z programem energetyki jądrowej, a także konsekwencje zaniechania tego programu".
Przeciwna referendum jest PO. Jak powiedział w środę PAP poseł Platformy Paweł Olszewski, obecnie nie widzi powodu, aby w Polsce odbyło się takie referendum. Zaznaczył jednak, że jeśli będzie duże oczekiwanie społeczeństwa, to nie wyklucza, iż rząd w przyszłości przeprowadzi referendum.
"Energia jądrowa nie ma w tej chwili alternatywy w Polsce. Decyzja rządu, aby pozyskiwać energię z tego źródła jest słuszna. Jestem przekonany, że Polacy podzielają nasze zdanie" - dodał Olszewski.
Przeciwko propozycji SLD opowiada się również PiS. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział na środowej konferencji prasowej, że jego ugrupowanie opowiada się "za tym, żeby w Polsce była elektrownia atomowa, żebyśmy mieli dostęp do nowoczesnych technologii", ale jest przeciwne "zmianie źródeł energetycznych z węgla na atom".
"W związku z tym jesteśmy przeciwni referendum, (...) bo to jest czysta gra wyborcza SLD" - powiedział Błaszczak. "Tonący brzytwy się chwyta, SLD tonie i brzytwy się chwyta" - stwierdził polityk PiS.
Wniosku o przeprowadzenie referendum nie poprze także PJN. Jak powiedziała dziennikarzom wiceszefowa klubu PJN Elżbieta Jakubiak, decyzja w sprawie budowy elektrowni atomowej została już podjęta przez władze naszego kraju i należy ją teraz zrealizować.
"Decyzja zapadła, jest miejsce, gdzie ma powstać elektrownia atomowa. Polska musi mieć dostęp do technologii, które są dzisiaj obecne w świecie. Brak elektrowni atomowych określa pozycje państwa na arenie międzynarodowej" - podkreśliła.
Wskazała też, że nasz kraj potrzebuje po prostu coraz więcej energii, a nie da się jej uzyskać z tych elektrowni, które mamy obecnie. Opowiedziała się też za powrotem do rozmów z Litwą na temat budowy elektrowni atomowej w Ignalinie.
Z kolei wicepremier Pawlak powiedział w środę na konferencji prasowej, że "na dzisiaj zapewne nie ma powodu, abyśmy tak pośpiesznie przygotowywali referendum".
Zaznaczył jednak, że "nie można tracić wiary w społeczeństwo". "Po to przywracaliśmy demokrację, żeby społeczeństwo od czasu do czasu w ważnych sprawach miało okazję zabrać głos. Nie można traktować tego w ten sposób, że społeczeństwo jest pozbawione możliwości wyrażania w takich sprawach opinii" - dodał Pawlak.
Jak mówił, należy brać "pod uwagę potrzebę zasięgania opinii społecznej", ale - podkreślił szef PSL - "trzeba też mieszkańców naszego kraju poinformować o tym, jakie są uwarunkowania". "Dlatego nie zamierzamy grać na emocjach, ale zależy nam na tym, aby poinformować Polaków, jakie są dzisiaj te uwarunkowania" - podkreślił.
Zgodnie z konstytucją w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa może być przeprowadzone referendum ogólnokrajowe. Referendum takie ma prawo zarządzić Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów lub prezydent za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.
Polska planuje wybudowanie dwóch elektrowni jądrowych o mocy 3000 MW każda. Pierwszy blok miałby ruszyć w 2020 r. Inwestorem ma być Polska Grupa Energetyczna (PGE), która planuje, że w obu siłowniach wykorzystano by taką samą technologię. Koszty budowy tych elektrowni oraz towarzyszących im inwestycji w rynek energii rząd szacuje na 100 mld zł.