Zapisane na później

Pobieranie listy

Ksiądz w Senacie?

Dowiedzieliśmy się właśnie, że w wyborach do Senatu wystartuje prawdopodobnie luterański duchowny ks. dr Marek Uglorz.

Jarosław Dudała

dodane 13.06.2011 12:10
6

(patrz Ksiądz zostanie senatorem?).

Myślę o ks. Uglorzu z sympatią, bo choć widywałem go rzadko, to jednak zapadło mi w pamięć, jak jakieś 10 lat temu w mojej mimowolnej obecności ten młody ewangelicki duchowny z ujmującą pokorą prosił abp. prof. Alfonsa Nossola o recenzję swej pracy doktorskiej.

Choćby dlatego nie ma we mnie cienia nieżyczliwości, gdy zastanawiam się, czy ewentualne zasiadanie duchownych w Senacie nie naruszyłoby zasady świeckości państwa. Wprawdzie Kościół i Państwo Polskie są  - wedle Konstytucji - niezależne i autonomiczne, ale to jeszcze nie oznacza, że duchowni automatycznie tracą prawo np. do bycia wybranym do parlamentu. Ksiądz czy nie ksiądz - dla państwa to obywatel, taki, jak wszyscy inni. Zresztą, np. w USA pastor Jessie Jackson wielokrotnie starał się o prezydenturę. Ale co tam Stany! W polskim Sejmie zasiada John Godson, duchowny zielonoświątkowy, który na czas pełnienia mandatu zawiesił swą działalność duszpasterską. Czyli duchowni protestanccy mogą uczestniczyć i uczestniczą w wykonywaniu władzy państwowej.

Kościół katolicki inaczej rozwiązuje tę kwestię. Wprawdzie jeszcze przed wojną duchowni katoliccy bywali parlamentarzystami, teraz jednak Kodeks Prawa Kanonicznego zakazuje działalności partyjnej. „Duchowni nie mogą brać czynnego udziału w partiach politycznych ani w kierowaniu związkami zawodowymi, chyba, że - zdaniem kompetentnej władzy kościelnej - będzie wymagała tego obrona praw Kościoła lub rozwój dobra wspólnego” - głosi kanon 287. Wspomniane w nim wyjątki zdarzają się rzadko i raczej nie w krajach o ustabilizowanej demokracji. Dlatego nie widujemy katolickich księży na stanowiskach wójtów, burmistrzów, prezydentów, posłów czy senatorów.

Absolutnie nie namawiam do zmiany tego stanu rzeczy. Przeciwnie - uważam, że jest on korzystny.

Ale myślę sobie, że to zabawny paradoks, że nikt nie oskarża ewangelickich duchownych, którzy są albo zamierzają być parlamentarzystami, o deptanie świeckości państwa. Tymczasem katolickich księży, którzy nie sprawują żadnych świeckich urzędów, stawia się pod pręgierzem opinii publicznej za to, że „mieszają się do polityki”. A co by to dopiero było, gdyby jakiś katolicki ksiądz z poparciem swych kościelnych zwierzchników wystartował w wyborach do Senatu! Zaraz odezwałyby się głosy o polskich talibach, chomeinizacji itp. Dlaczego? Może dlatego, że gadanie o „mieszaniu się księży do polityki” częściej motywowane jest niechęcią do Boga, Kościoła i wartości chrześcijańskich niż troską o dobro duchowe wiernych i polską demokrację?

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Jarosław Dudała

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, z wykształcenia prawnik, były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 r. pracuje w „Gościu Niedzielnym”. Jego obszar specjalizacji to problemy z pogranicza prawa i bioetyki. Autor reportaży o doświadczeniach religijnych.

Kontakt:
jaroslaw.dudala@gosc.pl
Więcej artykułów Jarosława Dudały