O stosowaniu nowoczesnych narzędzi komunikacji w praktyce Kościoła mówi prof. Monika Przybysz, medioznawca.
Agnieszka Huf: Kilka dni temu we Włoszech pojawił się spot reklamowy, w którym młode zakonnice cieszą się, że hostie, które przyjmują podczas Mszy świętej, to w rzeczywistości chipsy. Spot wywołał silne oburzenie, pojawiły się oskarżenia o bluźnierstwo i żądania natychmiastowego usunięcia filmu z mediów. Czy to właściwa reakcja na – bez wątpienia naruszające uczucia religijne katolików – zdarzenia medialne?
Prof. Monika Przybysz: Twórcy tego rodzaju kampanii, w których dochodzi do kontrowersji i wykorzystania symboli religijnych, liczą właśnie na zrobienie wokół nich rozgłosu. Mają nadzieję, że wiele osób będzie się bulwersowało, a jednocześnie budowało zasięgi tego rodzaju kampaniom. Na tym polega shockvertising, na którym budują organizacje, podmioty, instytucje, które chcą rozgłosu. I zwykle to osiągają. Na pewno trzeba zareagować – w mądry, spokojny sposób, opierając się na założeniach komunikacji kryzysowej – ale robienie wokół sprawy dużego szumu zwiększa zainteresowanie, o co twórcom chodziło.
W Polsce też spotykamy się z inicjatywami, które godzą w symbole i uczucia religijne osób wierzących – jednym z głośniejszych przykładów była tzw. „tęczowa Matka Boska”. Jaka powinna być prawidłowa reakcja na takie sytuacje?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Huf