Każdy w pewnej mierze zawodzi – ale w ocenie należy znać tę miarę.
Zapowiedź artykułu w „Newsweeku”: obrazek z księdzem przystrojonym w naszyjnik z różowych piór i tytuł: „Sekretne życie księży”. A poniżej: „Na plebaniach orgie, narkotyki, zabójstwa, a Kościół mówi, że mamy się modlić i nic nam do tego. Jak to się nie skończy, w katedrach będą muzea – mówią ludzie w diecezji sosnowieckiej”.
Tak sobie myślę, że gdyby Pan Bóg czytał tylko „Newsweeka”, to zostałby ateistą. Nie żebym kwestionował prawdziwość tych okropnych rzeczy, o których słyszymy, że dzieją się w Kościele. Niech to wszystko wychodzi, i to jak najprędzej, bo nic tak nie zatruwa Kościoła jak gangrena grzechu ukrytego pod pozorami pobożności. Nie ma gorszych nauczycieli wiary niż prowadzący podwójne życie moralizatorzy, raczący ludzi religijnym bełkotem. Mam natomiast dużo przeciw tworzeniu fałszywej atmosfery, która ma prowadzić ludzi do wniosku, że każdy ksiądz to hipokryta. Mam dużo przeciw sugerowaniu, że Kościół to zbiorowisko zboczeńców i wykolejeńców. Niektórzy już tak się rozpędzili, że znajdują księżom grzechy nawet tam, gdzie samych księży nie ma. Tak się zdarzyło niedawno, gdy w mediach poszło kłamstwo o zatrzymaniu sercanina w hotelu w towarzystwie kobiety. Ani on był w hotelu, ani z kobietą, ale trzeba było tego fejka puścić, bo ludzie gotowi jeszcze pomyśleć, że samo zatrzymanie było bezzasadne.
Gdyby napisać tekst zatytułowany „Sekretne życie dziennikarzy”, też by się znalazło sporo ciekawego materiału. Podobnie z każdą inną branżą, ale kogo to obchodzi, skoro jest zamówienie na Kościół. Bo jest takie zamówienie. Hasło sprzed paru lat o „opiłowaniu katolików” nie padło w próżni i nie było przypadkiem – to element strategii, która zawsze zaczyna się od wpuszczania elementów rozmiękczających opinię publiczną. Potem się wynajduje skandale, podkręca, obudowuje umoralniającą gadką – i mamy obraz Kościoła, od którego ze wstrętem odwrócił się Bóg.
„Wychodzą na światło dzienne przypadki molestowania seksualnego, których dopuszcza się ogromna część katolickiego duchowieństwa. I nie są to przypadki sporadyczne, ale obejmująca cały kler katolicki fala zgnilizny moralnej, jakiej w takim przerażającym nasileniu świat dotychczas nie widział. Ujawniane są sprawki niezliczonej ilości księży i zakonników i nie ulega wątpliwości, że tysiące tych spraw, które rozpatruje dziś nasz system sprawiedliwości, są zaledwie ułamkiem całości, obejmującej także wszystko to, co hierarchowie Kościoła próbują zamieść pod dywan”.
Zarzuty zawarte w powyższym cytacie po części (niewielkiej) odnosiły się do prawdziwych przestępstw księży. Zanim jednak, czytelniku, przyklaśniesz powyższym słowom, zważ, że wygłosił je Joseph Goebbels 28 maja 1937 roku, rozpętując prześladowanie Kościoła za odczytanie wymierzonej w nazizm encykliki Piusa XI.
Gdy są powody, trzeba krytykować, ale uczciwie, pamiętając o proporcjach.
KRÓTKO:
Nie to zabicie
Lekarze w Pradze przeprowadzili aborcję na pacjentce w czwartym miesiącu ciąży, która przyszła na rutynowe badania ginekologiczne. Okazało się, że pomylili pacjentki. Władze szpitala w czeskiej stolicy nazwały zabicie dziecka nie tej kobiety, która tego oczekiwała, „zdarzeniem niepożądanym”. „Wyraziliśmy głęboki żal i przeprosiliśmy pacjentkę oraz całą jej rodzinę za to niefortunne wydarzenie, zapewniając ją, że zrobimy wszystko, aby w jak największym stopniu złagodzić szkody oraz jej to zrekompensować” – stwierdzono w komunikacie. Cała ta sprawa pokazuje tragiczny absurd, jakim jest samo stworzenie możliwości legalnego zabijania dzieci. W efekcie to, co dla jednej kobiety jest uprawnionym świadczeniem, dla innej jest niedopuszczalnym błędem. I to jest podobno prawo człowieka.
Takie oceny
Od minionego września pogorszyły się oceny działalności Kościoła w Polsce. Według badania CBOS pozytywnie ocenia Kościół 44 proc. Polaków, a negatywnie 45 proc. Oznacza to spadek o 2 punkty procentowe ocen pozytywnych i wzrost o 3 punkty procentowe ocen negatywnych. Krytycznie o Kościele wypowiadają się na ogół osoby niezaangażowane religijnie, najczęściej popierające Koalicję Obywatelską i Lewicę. Trudno, żeby było inaczej, ale wychodzi po prostu na to, że Kościół popierają ci, którzy go znają. Pozostali kierują się tym, co im mówią ludzie do Kościoła uprzedzeni. I tak to się kręci.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.