A obok krzyża Jezusowego stały trzy kobiety i tylko jeden z apostołów. Panowie, z całym szacunkiem: i kto tu jest „słabą płcią”?
29.03.2024 06:00 GOSC.PL
Kultury żydowska i grecka, w której powstawały Ewangelie marginalizowały rolę kobiet. To przede wszystkim świat mężczyzn. Kobiety stoją w tle.
Artyści przedstawiali Jezusa otoczonego gromadką mężczyzn (dwunastu w najbliższym kręgu, następnie 72 uczniów i „w pozostałych rolach” tłum). A kobiety? Zdarza się, że wychodzą na pierwszy plan, ale zazwyczaj wtedy, gdy doświadczają Bożej interwencji (córeczka Jaira, jawnogrzesznica, matka opłakująca syna w Nain, siostry Maria i Marta). W jednej szczególnej scenie, w opisie kulminacyjnego wydarzenia nie tylko całej Biblii, ale i dziejów wszechświata, okazuje się, że to one zdają test wierności, odwagi i wrażliwości.
Pod krzyżem na Wzgórzu Czaszki widzimy tylko jedynego mężczyznę z grona najbliższych uczniów Chrystusa (jedynie Jan przeszedł zwycięsko próbę krzyża). Jako naoczny świadek zanotował: stały przy mnie trzy Marie. Wśród nich żona Kleofasa.
Niewiele o niej wiemy, ale to, że stoi pod krzyżem widząc rozpiętego między Niebem a Ziemią Paschalnego Baranka sprawia, że należy jej się ogromny szacunek. Przedstawiana jest jako „żona Kleofasa”, tak jakby jedynie to definiowało jej tożsamość.
Wiernie towarzyszyła Jezusowi w Jego wędrówkach. „Szła za Nim z Galilei i usługiwała Mu”. Gotowała, prała, sprzątała. Jak bardzo Bóg wynagrodził pokorną służbę Marii, skoro dopuścił ją do udziału w wydarzeniach, które wstrząsnęły światem!
Drżała, gdy w chwili śmierci Jezusa zatrzęsła się ziemia. Ta niemal anonimowa kobieta jako pierwsza zobaczyła pusty grób. Czy któryś z Apostołów dostąpił tego zaszczytu?
Gdy o poranku biegła do grobu, by namaścić ciało Jezusa olejkami, znów zatrzęsła się ziemia. „Anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim”. Jej też pojawił się w powrotnej drodze Zmartwychwstały (Mt 28, 9-10).
Spotkałem w życiu wiele „Marii żon Kleofasa”. Zazwyczaj stały w tle. Siostra Anna Bałchan, pracująca z „kobietami ulicy” opowiadała mi: „Nie czuję się gigantem duchowym. Nie pracuję sama: jest ze mną siostra Barbara. Cichutko robi swoje, ma znakomity kontakt z Panem Bogiem, a nie jest na pierwszych stronach gazet. A ja? Jestem medialna, bo mam niewyparzoną gębę”.
W Medjugorie jedna z sióstr dowiedziawszy się, że mam urodziny przyniosła mi drożdżową bułkę, do której wetknęła świeczkę (był akurat czas postu). Małe Siostry Jezusa w Częstochowie przygotowały mi herbatę z ziół, które przed chwilką zerwały w ogródku. Do końca życia zapamiętam gościnność sióstr w Siedlcu, Komańczy czy rozsianych po Polsce klasztorach Karmelu. Te drobne gesty oglądane przez pryzmat Ewangelii mają kolosalne znaczenie.
Marcin Jakimowicz Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyli jasno”.