Przemiana myślenia nie dotyczy wyłącznie kwestii religijnych. Społecznie również potrzebujemy metanoi.
25.03.2024 12:28 GOSC.PL
Wkroczyliśmy w Wielki Tydzień, zamykający okres Wielkiego Postu. Gdybyśmy spytali przeciętnego wiernego, a nawet duszpasterza, jaki jest główny cel tego czasu, odpowiedziałby zapewne: pokuta i nawrócenie. Po to w końcu robimy wielkopostne postanowienia. „Będę się więcej modlić”. „Pójdę na Ekstremalną Drogę Krzyżową”. „Nie będę jeść słodyczy”. Nie kwestionuję broń Boże szlachetnych zobowiązań, chciałbym jednak zwrócić uwagę, że w nawróceniu nie chodzi tyle o to, aby robić czegoś więcej (albo czegoś nie robić), ale o to, aby zmienić swoje myślenie. Grecki źródłosłów nawrócenia to metanoia, co można tłumaczyć właśnie jako przemiana myślenia, zmiana perspektywy.
Zamiast zatem w pierwszym rzędzie koncentrować się na działaniu, powinniśmy raczej zmienić sposób myślenia o tym, co, jak i dlaczego robimy. Z takiej metanoi może wyniknąć zmiana postępowania, ale także radykalnie inne podejście do naszych codziennych praktyk, jak choćby opieka nad dziećmi. Co istotne, w odwrotną stronę takiej gwarancji mieć nie możemy – nawet codzienne praktyki religijne czy surowe posty niekoniecznie doprowadzą nas do tego, o co w nich naprawdę chodzi, czyli właśnie – przemiany myślenia.
Skoro jako chrześcijanie jesteśmy wezwani do nieustannego nawrócenia, to znaczy, że Jezus zaprasza nas do ciągłej zmiany perspektywy. Może to oczywiście dotyczyć także praktyk religijnych czy zwyczajów, do których przywykliśmy i których sens „udało się” nam zatracić (albo który to sens zwyczajnie przeminął). Przyjrzyjmy się choćby rytualnemu obrzędowi święcenia pokarmów w Wielką Sobotę (jaki sens ma ten zwyczaj przed Wigilią Paschalną?) czy oblewania kobiet wodą w Poniedziałek Wielkanocny (naprawdę chcemy nadal traktować kobiety jak towar do wydania?). Spójrzmy też na nasze podejście do szkolnej katechezy, która niestety często ogranicza się do ściągania do kościołów dzieci i ich rodziców przy pomocy „atrakcji” (Komunia, konkurs na najlepszą palmę wielkanocną, nagrody roratnie, etc.). Może po prostu jej czas w takiej formie przeminął?
Przemiana myślenia nie dotyczy jednak wyłącznie kwestii religijnych. Społecznie również potrzebujemy metanoi. Przykład z ostatnich dni – minister zdrowia Izabela Leszczyna mówi o przedsiębiorcach jako „soli tej ziemi”, bo dają ludziom pracę. Taka opowieść dominuje w naszych głowach od dziesięcioleci. Ekonomista w takiej sytuacji powinien jednak przypomnieć, że pracę daje pracownik, a kupuje ją przedsiębiorca. W rezultacie pracodawcą nie jest wcale właściciel firmy, ale osoba, którą zatrudnia. Co więcej, przedsiębiorca kupuje pracę tylko wtedy, kiedy ta inwestycja w pracownika przyniesie mu zwrot. Innymi słowy, to nie żadna łaska, ale sposób zwiększenia zysku. Nie ma w tym oczywiście nic złego, ale też nie róbmy z przedsiębiorców filantropów, którzy mieliby dostawać od państwa jakieś szczególne przywileje w zakresie składki zdrowotnej.
Podobnego nawrócenia (czyli przemiany myślenia) potrzebujemy w polityce mieszkaniowej („mieszkania nie powinny być dłużej przedmiotem inwestycyjnej spekulacji”), polityce edukacyjnej („nauczyciel nie jest już wyłącznym posiadaczem wiedzy, którą przekazuje uczniom”), polityce transportowej („poszerzanie ulic w centrach miast będzie prowadzić do ich jeszcze większego zakorkowania”), polityce emerytalnej („podwyższanie wieku emerytalnego nie jest bezalternatywne, gdyż można go dostosować do charakteru wykonywanej pracy”), polityce fiskalnej („dług prywatny jest gorszy od publicznego, bo państwo jest emitentem pieniądza, a na dodatek ma niższy koszt obsługi zadłużenia”), polityce demograficznej („nie skupiajmy się na wzroście dzietności, zadbajmy o dobrostan rodziców”), i szeregu innych obszarów naszego publicznego życia.
Pytanie, Drogi Czytelniku, czy będziemy mieli odwagę, aby taką metanoię zaakceptować. Jeśli miałbym Ci czegokolwiek życzyć z okazji zbliżających się Świąt Zmartwychwstania, to właśnie tego. W końcu sam Pan Jezus nieustannie czyni wszystko nowe.
Marcin Kędzierski