Bóg nie dał się zniechęcić zdeprawowanemu istnieniu, które wykrzyczało mu w twarz swoją pogardę.
24.03.2024 00:00 GOSC.PL
Bóg jako człowiek podczas swojej męki nauczył się człowieka od jego najboleśniejszej i najbardziej mrocznej strony. Z pełną świadomością tego, co robi, chciał poczuć na sobie cały chaos ludzkiego zagubienia, który rozsiewa pustkę i śmierć. Wszystko po to, by dać nam odczuć, że naprawdę nas zna i od żadnego zakamarka naszej otchłani nie odwraca swojej twarzy. Z nadzieją, że gdy nasza ciemność przejrzy się w Jego spojrzeniu, złagodnieje w miłosnej skrusze. Stwórca zdecydował, aby osobiście, z bliska, doświadczyć całej ludzkiej nieprawości. Zobaczył wtedy na własne oczy, jak powstaje myśl, która zamienia się w obsesję zniszczenia. Widział, jak z wnętrza ludzkiego serca rodzi się intencja, która prowadzi do śmiercionośnej decyzji. Słyszał słowa, które niosły paraliż już i tak bezwolnym sumieniom stojących biernie widzów dokonującej się krzywdy. Słyszał, bo nie zatkał uszu, lecz otworzył je na każdy złowrogi ton. Nie dał się zatrzymać mocy najbardziej brutalnych słów (Iz 50, 5). Patrzył w oczy pełne ślepej nienawiści i nie odwrócił swojej twarzy (Iz 50,6). Bóg nie zawstydził się przed światem człowieka, którego doświadczył jako bezwstydnie okrutnego. Nie dał się zniechęcić zdeprawowanemu istnieniu, które wykrzyczało Mu w twarz swoją pogardę. Pan otrzymał moc od Ojca, aby mocno uwierzyć, że zdoła tę zranioną istotę przebudzić ze snu zaślepienia i niewiary (Iz 50, 7).
Henryk Przondziono /Foto Gośćo. Wojciech Jędrzejewski OP