A jednak się odezwała. Gdy maszyny drukowały poprzedni numer „Gościa Niedzielnego”, 24 miliardy kilometrów od nas odezwała się sonda Voyager 1. W poprzednim numerze pisałem, że inżynierowie uznali, iż to już jej koniec.
21.03.2024 00:00 GN 12/2024
Żeby było jasne: miała prawo zamilknąć. Wybudowana kilkadziesiąt lat temu, i tak działa wielokrotnie dłużej, niż planowano. To jedna z najbardziej udanych misji kosmicznych, jakie przeprowadzono – a może nawet najbardziej udana. Dzięki niej nasz obraz Układu Słonecznego uległ zmianie. Od jakiegoś czasu sonda bada już nie to, co znajduje się w Układzie, ale to, co jest poza nim. Jednak kontakt z Voyagerem 1 był coraz trudniejszy. Przy tej odległości nie powinno to dziwić, choć oczywiście chciałoby się, żeby sonda nadawała przez kolejnych kilkadziesiąt lat. Inżynierowie mieli problemy ze statkiem już wielokrotnie w przeszłości, ale zawsze jakoś je rozwiązywali. Tym razem jednak pomimo kilku prób nie udało się im nic wskórać. W końcu rozłożyli ręce, stwierdzając, że to już chyba koniec. Tymczasem sonda jednak się naprawiła. No, może to zbyt duże słowo, bo z różnych względów większość jej instrumentów badawczych jest już trwale wyłączona. Jednak po tym, jak przez ostatnie tygodnie do Ziemi docierały od niej jedynie nic nieznaczące rzędy zer i jedynek, kilka dni temu przekazała informację, którą naukowcy byli w stanie odczytać. Być może gdy maszyny będą drukowały ten numer „Gościa”, Voyager 1 znowu zamilknie? Tego nikt nie wie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.