Zmieńmy ustawę, to nie będziemy mieli „mechanizmów”, „bezprawnych poczęć” czy „odszkodowań za bezprawne urodzenie” – apeluje Aleksandra Michalczyk, dyrektor Biura Organizacyjnego Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Stop aborcji”, komentując jednocześnie wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 26 maja.
Zgodnie z jego sentencją odmawianie kobiecie w ciąży badań prenatalnych, narusza art. 3 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka, zakazujący tortur i nieludzkiego lub poniżającego traktowania. Sprawę wniosła 9 lat temu Polka, która wbrew woli urodziła dziecko z wadą genetyczną. Jak zauważa Michalczyk, wyrok Trybunału wywołał euforię członkiń Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. „Przyjrzyjmy się bliżej z czego cieszy się Federacja. Dzieci w 24 tygodniu ciąży mierzą około 30 centymetrów, rozróżniają zapachy, dźwięki. Pod gładkim słowem ‘aborcja’ kryje się zaś proceder, polegający na tym, że przeprowadzający aborcję wkłada do macicy narzędzie przypominające pęsetę i zaciskając ją na danej części ciała płodu obrotowymi ruchami wyrywa je z jego ciała” – zwraca uwagę obrończyni życia.
Jednocześnie zauważa, że obowiązująca w Polsce ustawa dopuszcza zabijanie chorych dzieci i to na tej podstawie Trybunał w Strasburgu domaga się wprowadzenia sprawnych procedur ułatwiających aborcję takich dzieci, a sądy polskie karzą lekarzy, którzy w takim procederze uczestniczyć nie chcą.
Michalczyk postuluje, by zmienić tę ustawę i w ten sposób uniemożliwić „bezprawne poczęcia” i „odszkodowania za bezprawne urodzenia”. „W Sejmie jest już projekt ustawy, znoszący możliwość zabijania chorych dzieci. Do dnia dzisiejszego podpisało się pod nim 570 019 Polaków. Zostanie on przedłożony do pierwszego czytania nie później niż 14 lipca tego roku” – przypomina Michalczyk.
Sprawę do Trybunału wniosła kobieta o inicjałach RR w 2002 roku. Gdy była w 18 tygodniu ciąży lekarz zaczął podejrzewać, że jej czekające na urodzenie dziecko może cierpieć na zespół Turnera – wadę genetyczną powodującą m.in. upośledzenie wzrostu. Mimo licznych prób, matka nie otrzymała skierowania na genetyczne badania prenatalne, potwierdzające wadę nienarodzonego dziecka. Nie uzyskała też zgody na dokonanie aborcji w szpitalu. Urodziła chorą córkę.
Kobieta pozwała lekarza, który ujawnił prasie jej stan zdrowia. W 2005 r. sąd przyznał jej 10 tys. zł odszkodowania od lekarza, a po odwołaniu do Sądu Najwyższego dostała w 2008 r. również 20 tys. zł za to, że nie zlecono testów genetycznych na początku ciąży, oraz dodatkowo 30 tys. od samego lekarza. Dwa szpitale, w których nie chciano przeprowadzić aborcji miały zapłacić w sumie 15 tys. zł odszkodowania.
Trybunał w Strasburgu przyznał Polce 45 tys. euro zadośćuczynienia i 15 tys. euro tytułem zwrotu kosztów postępowania. Trybunał uznał, że Polska naruszyła prawo do prywatności oraz zakaz poniżającego i nieludzkiego traktowania.